Shutterstock
Człowiek

Natura kłamcy

Wykrywacz kłamstw nie jest całkowicie pewnym sposobem ustalenia prawdomówności. Można go oszukać, jeśli umie się odpowiednio panować nad ciałem i emocjami.Shutterstock Wykrywacz kłamstw nie jest całkowicie pewnym sposobem ustalenia prawdomówności. Można go oszukać, jeśli umie się odpowiednio panować nad ciałem i emocjami.
Kłamcę można rozpoznać po mimice twarzy i gestach. Specjaliści analizujący wystąpienie prezydenta USA Billa Clintona stwierdzili, że gdy wspominał on o relacjach z Monicą Lewinsky, nie mówił prawdy.Rick Maiman/Sygma/Getty Images Kłamcę można rozpoznać po mimice twarzy i gestach. Specjaliści analizujący wystąpienie prezydenta USA Billa Clintona stwierdzili, że gdy wspominał on o relacjach z Monicą Lewinsky, nie mówił prawdy.
Jak świat światem, ludzie kłamali, kłamią i kłamać będą, by uniknąć konsekwencji, dla wygody, dla podbudowania swego ego lub czystej satysfakcji ze zrobienia komuś krzywdy słowem. Część osób odczuwa niepokój lub wyrzuty sumienia z tego powodu. Innym kłamanie idzie jak z płatka.

Według „Słownika języka polskiego” kłamstwo to „twierdzenie niezgodne z rzeczywistością, mające wprowadzić kogoś w błąd”. Rozszerzona definicja wspomina też o tym, że powoduje zakłócenie relacji społecznych i zasad komunikacji międzyludzkiej. Jedno jest pewne. Kłamiemy wszyscy. Zarówno w świecie realnym, jak i w internecie. Kłamca jest określany masą negatywnych epitetów jako fałszywy, zdradliwy, podstępny, oszukańczy, hipokryta. Okłamujemy nawet samych siebie, twierdząc, że paczka papierosów dziennie to nie nałóg, a kawałek pysznego tortu nie zaburzy nam diety. Natomiast najbardziej nas bolą kłamstwa ze strony rodziny i bliskich nam osób.

Robert Feldman z University of Massachusetts w Amherst przeprowadził w 2002 r. ciekawe badanie. 121 par miało porozmawiać z osobą trzecią. Jedną trzecią uczestników poproszono, by byli mili, kolejną jedną trzecią, by sprawiali wrażenie kompetentnych. Ostatnia grupa miała być po prostu sobą. Badani nic więcej o eksperymencie nie wiedzieli. Puszczono im potem nagrania wideo z rozmów, by wskazali kłamstwa, nawet te najmniejsze, których się dopuścili. Niektóre z nich dotyczyły choćby tego, że twierdzili, iż lubią daną osobę, choć to nieprawda. Inne były bardzo poważne – jeden z uczestników podawał się za gwiazdę rocka. Efekt? Ponad 60% badanych w ciągu 10 min wypowiadało średnio po 2–3 kłamstwa.

Natalia Hofman, psycholog, specjalistka w zakresie rozpoznawania kłamstwa, uważa, że szacunkowo ponad 60% wszystkich rozmów ma charakter kłamliwy, a tygodniowo człowiek kłamie przeciętnie ponad 13 razy. Większość kłamstw, które wypowiadamy, to jednak tzw. niewinne kłamstwa, pozwalające w miarę spokojnie koegzystować z innymi. Bo wyobraźmy sobie, co by się stało, gdybyśmy wszyscy mówili wyłącznie prawdę i opadłyby wszystkie zasłony, dające poczucie komfortu? Ludzie by się najprawdopodobniej śmiertelnie poobrażali, doszłoby do rękoczynów, a nawet zbrodni.

Tomasz Witkowski w książce „Psychologia kłamstwa” dokonuje gradacji kłamstwa, wymieniając jego rodzaje od najmniej szkodliwego. Kolejno są to: kłamstwa chroniące innych przed drobną urazą, wstydem lub zakłopotaniem; kłamstwa nikogo niekrzywdzące, a osłaniające przed karą lub dezaprobatą; kłamstwa, które w sposób ewidentny wpłyną na osoby zajmujące jakieś oficjalne stanowiska, lecz takie zachowania nikogo nie krzywdzą; kłamstwa pokazujące kłamcę w lepszym świetle (umotywowane ochroną jakiejś korzyści uzyskanej wcześniej w nieuprawniony sposób). Dalej mamy kłamstwa, które w przypadku sukcesu skłaniają innych do określonych zachowań, przynoszą korzyści autorowi i powodują straty u innych, oraz kłamstwa krzywdzące kogoś innego (poza kłamcą i okłamywanym), przynoszące zysk kłamcy.

Najgorsze jest tzw. kłamstwo destrukcyjne, za którego pomocą niczego się nie zyskuje, ale wyrządza szkodę innym. Osoba je wypowiadająca działa więc z niskich pobudek: pragnienia zemsty, wyrządzenia komuś krzywdy, zazdrości. Ponadto będzie ona odczuwać coś w rodzaju satysfakcji w przypadku, kiedy innym się nie powiodło. Kłamstwo jest zjawiskiem związanym z manipulacją i wywieraniem wpływu. Powodem, dla którego kłamiemy, mogą być pieniądze, prestiż i sława. Niezwykle częstym motywem jest chęć wkradnięcia się w czyjeś łaski.

Kłamstwo może być paradoksalnie dobroczynne, gdy pragnie się pomóc innym. Jeśli ratownik wyciąga dziecko z płonącego samochodu i kłamie, że jego rodzicom nic się nie stało, ratuje je przecież przed jeszcze silniejszym ciosem psychicznym. Kłamstwo stosowane jest też przez lekarzy przy przepisywaniu placebo – ok. 40% pacjentów po jego zażyciu odczuwało ulgę.

Istnieje też pojęcie kłamstwa patologicznego – zespołu Delbrücka. Są to zaburzenia psychiczne manifestujące się fałszywymi wypowiedziami bez intencji wprowadzenia rozmówcy w błąd. Powodem są trudności w rozróżnieniu prawdy i fałszu. Kłamstwo patologiczne określane jest też jako mitomania. Objawy mitomanii to skłonność do opowiadania nieprawdy, tworzenie w relacjach rzeczywistości, która nie istnieje. Leczenie mitomanii polega na psychoterapii. Patologiczna skłonność do kłamania ma połączenie z chorobami psychicznymi, np. w chorobie afektywnej dwubiegunowej czy schizofrenii.

Kłamstwo sposobem na życie

Bywają naturalni kłamcy, znający wartość swojej osobowości i wykorzystujący łatwość mówienia nieprawdy. Często nauczyli się kłamania już w dzieciństwie, gdy za złe oceny w szkole groziła kara ze strony rodziców. W dorosłym życiu takie umiejętności mogą się przydać w zawodzie handlowca, polityka, aktora, negocjatora czy szpiega. Kłamcy nienaturalnemu takie zachowania przychodzą z trudem, a nawet jeśli to robi, łatwo da się to wyczuć, gdyż jest to osoba prostolinijna.

W naszych związkach z innymi ludźmi pojawiają się kłamstwa zmierzające do wywołania u innych poczucia winy, współczucia bądź innych emocji. Wszystko po to, aby kontrolować ich zachowanie, bo wpływ na drugiego człowieka jest łatwiejszy po wcześniejszym wzbudzeniu w nim poczucia winy. Naukowcy dowiedli tego metodą eksperymentu. Badacze stawiali osoby badane w sytuacji polegającej na zadawaniu drugiej osobie cierpienia. Spowodowane ono było emisją prądów elektrycznych bądź też dźwięków o bardzo dużym natężeniu. Po zakończeniu badań „ofiary” (w rzeczywistości współpracownicy eksperymentatora) zwracały się do tych, którzy sprawiali im to cierpienie, z prośbą o wzięcie udziału w akcji na rzecz ratowania sekwoi kalifornijskich. Wyniki pokazały, że osoby, które stosowały szok elektryczny, wykazywały uległość znacznie częściej niż osoby, które emitowały tylko dźwięki. Uległość była spowodowana nie tylko samym współczuciem w stosunku do ofiary, lecz właśnie poczuciem winy. Badanie to opisali J.M. Carlsmith, A.E. Gross, w artykule „Same effects as guilt and compliance”, opublikowanym w „Journal of Personality and Social Psychology” w listopadzie 1969 r.

Wyniki tych badań sprawdzano w innych eksperymentach. W jednym z nich uczestników stawiano w dość niezręcznej sytuacji, w której oczekiwano, że okłamią naukowca. I tak rzeczywiście było. Na koniec prowadzący badanie prosił wszystkich o wzięcie udziału w kolejnym eksperymencie. Chętniej zgadzali się na to ci, których zakwalifikowano jako kłamców, niż osoby nieczujące się w żaden sposób wobec niego winne.

Czy częściej kłamią kobiety, czy mężczyźni? Starzy czy młodzi?

Badania naukowe pokazują, że przedstawiciele obu płci kłamią mniej więcej po równo, natomiast w inny sposób. Kobiety kłamią częściej, by innym było przyjemniej, mężczyźni – by dobrze wypaść w cudzych oczach. Kłamią też w prozaicznych sprawach, mówiąc np. „nie jestem pijany”. Kobiecie kłamstwo służy do zachowania bezpieczeństwa związku, dla mężczyzny jest to sposób na uniknięcie kłótni i ubarwianie tematu szaleństw w młodości. Szczególnie niebezpieczny bywa typ mężczyzny zwany kłamcą romantycznym. Może on wyrządzić swej ofierze krzywdę nie tylko finansową, wyłudzając pieniądze, ale też psychiczną czy emocjonalną, niszcząc jej poczucie własnej wartości.

Niestety dla mężczyzn kobiety o wiele łatwiej wychwycą kłamstwo niż oni, zwłaszcza podczas rozmowy twarzą w twarz. Obrazowanie za pomocą rezonansu magnetycznego ujawniło, że w trakcie bezpośredniej rozmowy w mózgu kobiet uaktywnia się 14–16 obszarów w obu półkulach. Wykorzystywane są one do rozszyfrowania słów, zmian tonu, gestów. Jest to tzw. kobieca intuicja. Mężczyznom uaktywnia się tylko 4–7 takich obszarów.

Różnice w wykorzystywaniu obszarów mózgu do rozpoznawania zmian w wyrazie i rysach twarzy widać już u dziewczynek i chłopców w wieku 8–11 lat. Chłopcy korzystają bardziej z prawej półkuli, dziewczynki z lewej. Kobiety zapamiętują kłamstwa, podczas gdy mężczyźni o nich zapominają. Dzieje się tak, ponieważ hipokamp, część mózgu wykorzystywana w procesie zapamiętywania, przypominania sobie i posługiwania się językiem, która zawiera receptory estrogenu, zdecydowanie szybciej rozwija się u dziewcząt niż u chłopców.

Czy kłamstwo ma związek z wiekiem? Okazuje się, że im młodsza osoba, tym większe prawdopodobieństwo, iż będzie kłamała. W 2002 r. przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych ogólnokrajowe badanie, obejmujące 3243 uczniów szkół średnich, 3630 studentów i 2092 dorosłych. Okazało się, że znaczna liczba osób w wieku 15–30 lat jest skłonna kłamać. Uczniowie szkół średnich i studenci przyznawali, że podaliby nieprawdziwe dane w życiorysie, by dostać wymarzoną pracę, ba – niektórzy nawet już tak uczynili. Ponad połowa uczącej się młodzieży okłamała rodziców co najmniej raz w ciągu roku. Aż 73% badanych osób stwierdziło, że większość ludzi kłamie i oszukuje, kiedy to konieczne, by zdobyć to, czego się chce. Równocześnie podobne analizy przeprowadzono też w Europie. Niestety, wyniki były bardzo zbliżone.

Mam cię!

Artur Schopenhauer napisał: „Kiedy podejrzewacie kogoś o kłamstwo, należy udać wiarę; wówczas bezwstydnie będzie kłamał jeszcze więcej i zostanie zdemaskowany. Jeśli zauważycie natomiast, że wymknęła mu się cząstka prawdy, którą chciałby zataić, należy udać niewiarę i sprowokować przez sprzeciw, by rozwinął wszystkie rezerwy i ujawnił całą prawdę”. Zatem jak rozpoznać kłamcę?

Dawni Chińczycy podejrzanemu o kłamstwo kazali podczas przesłuchania przeżuwać proszek ryżowy. Jeśli po wypluciu proszek pozostał suchy, ta osoba kłamała – lęk wiążący się z kłamstwem blokuje gruczoły produkujące ślinę i powoduje suchość w ustach. My natomiast znamy cały zestaw sygnałów, na które warto zwrócić uwagę, by wyłapać kłamcę. I tak osoby te sięgają po nieszczery uśmiech, aby ukryć prawdziwe emocje. Taki uśmiech angażuje wyłącznie ruch warg. O kłamstwie świadczą też przesłanianie ust, dotykanie twarzy, nosa, szyi, zabawa włosami. Ponadto występuje też gryzienie warg, głębokie oddychanie, częste mruganie (przeciętna osoba mruga 7–15 razy na minutę, u kłamcy częstotliwość ta wzrasta 5–12 razy). Kłamca często utrzymuje długi kontakt wzrokowy, a relacjonując zdarzenie, buduje szczegółowe wprowadzenie, o głównych faktach mówi pobieżnie. Kłamcy sięgają po eufemizmy, wybierają łagodniejsze sformułowania, używają języka oficjalnego.

Dla przykładu, wypowiedź Billa Clintona dotycząca relacji intymnych z Monicą Lewinsky brzmiała następująco: „Słuchajcie uważnie, powiem jeszcze raz. Nie miałem stosunków seksualnych z tą kobietą, panną Lewinsky. Nie kazałem nikomu kłamać, nigdy, ani razu. Wszystkie oskarżenia są fałszywe”. Agenci FBI są uczeni, by wychwytywać mikroekspresje, trwające ułamek sekundy zmiany wyrazu twarzy, pojawiające się u człowieka, który kłamie. Wykorzystują do tego poklatkową analizę obrazu wideo. Okazało się, że Bill Clinton przez dosłownie ułamek sekundy marszczył czoło, gdy odpowiadał na pytanie dotyczące Moniki Lewinsky. Warto też zwrócić uwagę na zwroty „ja” i „my” podczas przesłuchań, gdyż kłamca zazwyczaj wyklucza z nieprawdziwej relacji wszelkie odniesienia do siebie.

Paul Ekman, naukowiec i pionier w dziedzinie psychologii kłamstwa, uważa, że człowiek z dobrą intuicją i wysokim poziomem wiedzy na temat mowy ciała potrafi rozpoznać kłamstwo w 50%. Natomiast agenci służb tajnych – w 60–70%, a osoba przeszkolona w zakresie psychologii kłamstwa – aż w 86%. Pomocny w walce z kłamcami jest np. wariograf. Badanie polega na wychwyceniu zmian ciśnienia krwi, częstotliwości oddechu, przewodnictwa skórnego. Oczywiście nie jest 100-procentowo skuteczne, choć daje nawet do 98% szansy na sprawdzenie prawdomówności. Kłamca może jednak spróbować oszukać wariograf, choć nie jest to proste.

Jeszcze w latach 80. ub.w. wykorzystywano wariograf analogowy, gdzie wynik zależał również od interpretacji eksperta analizującego badanie. Niektórzy go zmylili, m.in. Gary Leon Ridgway, skazany za zabójstwo 48 osób, oraz Aldrich Ames, rosyjski szpieg, który został dwukrotnie przebadany wariografem. Skuteczność współczesnych badań wariograficznych z wykorzystaniem cyfrowego algorytmu pozostawia niewielki margines błędu, który jednak istnieje. Wariograf nie wykrywa fizycznie kłamstwa – mierzy reakcje fizjologiczne człowieka. A te mogą być różne i nie muszą być spowodowane samym kłamstwem, ale np. rozwijającą się infekcją, stresem, skupieniem się na oddechu czy myśleniu o czymś innym niż udzielenie odpowiedzi na pytanie.

Przydatna bywa również psychografologia, analiza pisma. Gdy kłamca chce zataić informacje, wyraźnie pisze tylko początkowe litery w słowie, a kolejne stają się słabo widoczne. Kiedy analizuje się podpisy pod kątem psychografologii, można zobaczyć, że zdeformowany, mało czytelny lub całkowicie nieczytelny podpis może świadczyć o chęci ukrycia ważnych informacji. Ponadto pismo takie jest bogate. Stosując litery pełne upiększeń i zawijasów czy znaki graficzne, kłamca wskazuje na niespełnione aspiracje.

Na koniec jeszcze warto wspomnieć o... Pinokiu. Tej bajkowej postaci, gdy kłamała, rósł nos. Kłamcy nos nie urośnie, za to może być bardziej gorący. Badacze z Universidad de Granada za pomocą aparatury termograficznej wykazali, że temperatura nosa wzrasta, gdy nie mówimy prawdy. Osoby badane proszono, by kłamały, odpowiadając na pytania dotyczące ich uczuć. Zauważono wtedy, że temperatura nasady nosa oraz wewnętrznego kącika oka rośnie.

Tomasz Wojciechowski
Dziennikarz, autor tekstów związanych ze społeczeństwem i historią. Pasjonat historii XX w. i starożytności oraz historii religii.

***

Paradoks kłamcy

Czy kłamca może mówić prawdę? Mamy przecież do czynienia z paradoksem kłamcy. Jest to próba oceny prawdziwości zdania „to, co teraz mówię, jest kłamstwem”, przypisywanego Eubulidesowi z Miletu (żyjącemu w V w. p.n.e.). Jeśli zdanie jest prawdziwe, to zgodnie z jego treścią jest kłamstwem, a jeśli jest kłamstwem, to nie jest prawdą, że jest kłamstwem, a więc jest prawdziwe.

***

XIX-wieczna przypowieść o nagiej Prawdzie i Kłamstwie

Pewnego dnia Kłamstwo mówi do Prawdy: „Dziś jest cudowny dzień!”. Prawda spogląda w niebo i wzdycha, bo dzień był naprawdę piękny. Decydują się więc na kąpiel. Kłamstwo mówi Prawdzie: „Woda jest bardzo przyjemna, weźmy kąpiel razem!”. Prawda podejrzliwie sprawdza wodę i odkrywa, że rzeczywiście jest bardzo przyjemna. Rozbierają się i zaczynają się kąpać. Nagle Kłamstwo wychodzi z wody, wkłada szaty Prawdy i ucieka. Wściekła Prawda wychodzi z wody i od tej pory próbuje dopaść Kłamstwo i odzyskać swoje ubranie. Świat, widząc Prawdę nagą, odwraca wzrok z pogardą i niezrozumieniem. Wreszcie Prawda powraca do wody i znika na zawsze, ukrywając się w niej ze wstydu. A Kłamstwo? Podróżuje po całym świecie ubrane jak Prawda, zaspokajając nasze potrzeby. Świat nie ma zamiaru odnaleźć nagiej Prawdy.

***

Zwierzęta też oszukują

Co ciekawe, również zwierzęta potrafią wprowadzać element kłamstwa do życia społecznego. Na przykład szympansica, która wie, gdzie znajduje się żywność, kieruje swoją grupę w inną stronę, a sama niepostrzeżenie wraca, by się pożywić.

Potrafią nas okłamać nawet nasze ulubione czworonogi. Dowiodło tego badanie przeprowadzone przez szwajcarskich naukowców w 2017 r. i opublikowane w magazynie „Animal Cognition”. Wzięło z nim udział 27 psów różnych ras w wieku od 1,5 roku do 14 lat oraz dwie asystentki. Jedna z nich z ochotą częstowała psy smakołykami. Druga nie tylko nie dzieliła się smakołykami, ale w dodatku była złośliwa – ostentacyjnie chowała przysmaki do kieszeni. Następnie ulubione psie smakołyki umieszczano w dwóch pojemnikach i układano je na podłodze. Później pojawił się też trzeci pojemnik, identyczny jak tamte, tylko pusty.

Podczas pierwszego dnia eksperymentu każdego psa kilkakrotnie poproszono o to, by zaprowadził asystentkę do pojemników z jedzeniem. Miła oddawała psu jego porcję, jeśli wskazany pojemnik nie był pusty. Niemiła natomiast zatrzymywała zawartość dla siebie. Drugiego dnia procedurę kilkakrotnie powtórzono. „W oba dni testowe psy zdecydowanie częściej prowadziły miłą opiekunkę do pudełka zawierającego preferowane jedzenie. Ten efekt nasilił się drugiego dnia” – napisali autorzy badania. Część psów już pierwszego dnia uznała, że doprowadzenie niechętnego im opiekuna do pojemnika z jedzeniem nie jest dobrym pomysłem, i uciekała się do kłamstwa, wskazując na pusty pojemnik. „Wyniki te dowodzą, że psy są w stanie dopasować swoje zachowanie do sytuacji i stosować oszustwo taktyczne. Rozumieją, jak ich działania wpływają na zachowanie innych” – zanotowali badacze. Cóż, nie na darmo mówi się, że ktoś łże jak pies. W końcu pies potrafi zabrać innemu psu kość, po czym się na niej położyć tylko po to, żeby poszkodowany niczego się nie domyślił.

Wiedza i Życie 1/2021 (1033) z dnia 01.01.2021; Psychologia; s. 64

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną