Shutterstock
Człowiek

Pradawna kredka

Natrafiono na najstarszą kredkę świata, która 10 tys. lat temu najprawdopodobniej służyła do rysowania na kamieniach albo skórach zwierząt.

Kawałek ochry ma kształt sztyftu o długości 2,2 cm i szerokości 7 mm oraz ostro zakończoną jedną końcówkę, jakby startą podczas rysowania. Znaleziono go w angielskim Scarborough, na znajdującym się nad wyschniętym jeziorem (dziś torfowisko) mezolitycznym stanowisku Seamer Carr. Poza tym w okolicy archeolodzy natrafili też na inny kawałek ochry ze śladami zeskrobywana powierzchni, zapewne w celu uzyskania czerwonawego proszku.

Ochra – naturalny pigment o barwie od żółtej po brązową – była wykorzystywana przez naszych przodków jako środek upiększający już 100 tys. lat temu. Najbardziej ceniono przypominającą kolorem krew ochrę ceglastą, która symbolizowała życie i śmierć, polowania i dostatek, ciepło ogniska i zachodzące słońce. Nic dziwnego, że przypisywano jej funkcje magiczne i stosowano m.in. w rytuałach pogrzebowych. Jej pozostałości znajdowane są w grobach z różnych epok niemal na całym świecie (nawet tam, gdzie ochra nie występowała w naturze – musiano ją więc sprowadzać).

Barwnym proszkiem posypywano zmarłych, dawano im grudki pigmentu, pewnie też malowano ich ciała. Poza tym ochrę stosowano jako farbę w pradziejowej sztuce jaskiniowej, a później do dekoracji ścian domów, ceramiki czy terakotowych figurek. Najwyraźniej nie jest to przypadek, że ochrową kredkę znaleziono w Seamer Carr, bo mieszkańcy osady mieli wyjątkowe jak na zbieraczy-łowców zamiłowanie do sztuki. W 2015 r. natrafiono tam na dekorowany rytami wisior, uważany za jeden z ciekawszych przejawów sztuki mezolitycznej. Zdaniem badaczy w Seamer Carr ochry używano nie tylko w celach rytualnych do malowania i posypywania ciała czy do farbowania skór, z których wówczas szyto ubrania i którymi okrywano szałasy, ale też do rysowania rozmaitych wzorów, zapewne o funkcji symboliczno-apotropaicznej. Czy można nazwać to sztuką – trudno powiedzieć, ale mezolityczni mieszkańcy osady mogli wierzyć, że to, co namalowane, staje się rzeczywistością, chroni i odstrasza złe duchy. Kto wie, może względy estetyczne też miały dla nich znaczenie.

Wiedza i Życie 3/2018 (999) z dnia 01.03.2018; Sygnały; s. 9

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną