Łanie na ulicach Zakopanego, kwiecień 2020 r. Łanie na ulicach Zakopanego, kwiecień 2020 r. Grzegorz Momot / PAP
Opinie

Powrót natury?

Kiedy wirus i wymóg wzajemnej izolacji zamknęły miliony ludzi w domach, ulice miast dotkniętych zarazą opustoszały. Przyroda jednak nie lubi próżni i w opuszczonej przez nas przestrzeni zaczęły powoli pojawiać się dzikie zwierzęta, z których bliskiej, ale dyskretnej obecności niewielu z nas zdawało sobie wcześniej sprawę. Stwierdzenie, że na zamknięte przez wirusa SARS-CoV-2 aglomeracje nastąpiła inwazja dzikich stworzeń, byłoby oczywiście wielką przesadą. Penetracja środowiska miejskiego przez ośmielone nieobecnością ludzi zwierzęta była po prostu kuszącą opowieścią, której nie mogły zlekceważyć środki masowego przekazu. Tym bardziej że była to opowieść pięknie ilustrowana. W krótkim czasie po skazaniu mieszkańców wielu wielkich miast na areszt domowy pojawiła się lawina doniesień, które sugerować miały, że opuszczony przez nas teren zajmuje natura. Niektóre wiadomości okazały się czystym wymysłem; pijane słonie nie spały na ulicach miast chińskiej prowincji Junan ani w nagle kryształowo czystych kanałach Wenecji nie pojawiły się delfiny. Niemniej liczba dzikich zwierząt, których obecność zaobserwowano (i sfilmowano) w dość nieoczekiwanych miejscach, blisko ludzkich siedzib, rosła z dnia na dzień.

Można by pomyśleć, że natura najpierw wysłała śmiercionośnego wirusa, by nas wytępić, a teraz szykuje się do ponownej okupacji odebranego jej terytorium. W japońskim mieście Nara stada jeleni wschodnich (Cervus nippon) opuściły zamieszkiwany park i pozbawione smakołyków od turystów ruszyły ulicami, zaglądając nawet na stacje kolejki; na plaży w panamskiej San Felipe pojawiły się po raz pierwszy szopy pracze; Barcelonę opanowały dziki; walijskie miasteczko Llandudno nawiedziły stada górskich kozic; w chilijskim Santiago po ulicach spacerowała puma, a po Tel Awiwie – szakale. Ten sensacyjny szum mógł utrudnić laikom trzeźwą ocenę rzeczywistych relacji pomiędzy dziką naturą a ludźmi w warunkach radykalnie zmienionych przez panującą zarazę. Obraz tych relacji jest złożony i daleki od jasności i tym bardziej warto podjąć próbę jego racjonalnej analizy. Sama epidemia to w istocie brutalna ingerencja natury w ludzkie życie i w pierwszej kolejności musimy zastanowić się, jak się przed nią obronić. Źródłem wirusa były prawdopodobnie nietoperze i naukowcy powinni się postarać, by podobny transfer nie nastąpił w przyszłości. Czy od zarażonych ludzi wirus SARS-CoV-2 może znów przenieść się na inne zwierzęta? By na to pytanie odpowiedzieć, badacze skoncentrowali się najpierw na gatunkach, z którymi żyjemy pod jednym dachem – kotach i psach. Przypadki zarażenia przez ludzi kotów zdarzały się, choć są niezmiernie rzadkie. Pewną sensację wzbudził przypadek malajskiej tygrysicy Nadii z nowojorskiego ogrodu zoologicznego, która na początku kwietnia zaraziła się koronawirusem od swego opiekuna. Wykazywała ona łagodne objawy choroby i wyzdrowiała. O zarażonych kotach domowych donoszono z Belgii, Nowego Jorku i Hongkongu. Także w Wuhanie u niektórych wykryto obecność przeciwciał świadczących o tym, że przeszły one spowodowaną wirusem chorobę. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że koty zaraziły z kolei ludzi. Psy, jak się wydaje, także nie stanowią pod tym względem poważnego zagrożenia. Wśród innych zwierząt na szczególną ochronę zasługują małpy człekokształtne, ponieważ jak się podejrzewa – ich organizm zareaguje na zakażenie podobnie jak człowieka. I wszystkie one są gatunkami, którym grozi wyginięcie.

Trzeba też wymienić zwierzęta, z którymi żyjemy w swoistej symbiozie, choć nie nazwalibyśmy ich udomowionymi. Należą do nich na przykład szczury, które w wyniku naszej społecznej izolacji straciły główne źródła pożywienia, jakimi są odpadki z miejskich restauracji. Z wielkich amerykańskich miast, takich jak Nowy Jork czy Nowy Orlean, docierają wieści o przemieszczaniu się ich do dzielnic mieszkaniowych, gdzie nie są mile widzianymi sąsiadami. Może jednak zaraza kiedyś wygaśnie i wrócą do śródmieścia…

Wiedza i Życie 6/2020 (1026) z dnia 01.06.2020; Chichot zza wielkiej wody; s. 3

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną