Opinie

Wszystkie ręce na pokład

W czasach mojej wczesnej młodości w krakowskiej prasie pojawiła się wzmianka o wypadku drogowym zatytułowana „50-letni staruszek potrącony przez samochód”. Dziś trudno byłoby w Krakowie – a pewnie i w całej Polsce – spotkać „50-letniego staruszka”. Starzejąca się ludzkość odmładza się w szybkim tempie i za tym biologicznym procesem nie nadążają prawo, kultura i obyczaje. Psycholodzy przebąkują o przesunięciu wieku dojrzałości ku trzydziestce, a rodzące się dziś w gospodarczo rozwiniętych krajach świata dzieci z 30-procentowym prawdopodobieństwem dożyją stu lat. Nie wspominając o tym, że rodzi się ich coraz mniej. Jak przystosować się do tej nowej sytuacji?

W swej niedawno wydanej w Anglii książce „Extra Time: 10 Lessons for an Ageing World” (w języku sportowym extra time oznacza dogrywkę) Camilla Cavendish opisuje starania pewnego 69-letniego Holendra o oficjalne odjęcie mu przez sąd 20 lat życia, bo czuje się i żyje jak dojrzały 40-latek. Mężczyzna ów korzystał z internetowego serwisu towarzyskiego i uczciwość nie pozwalała mu kłamać w trakcie umawiania się na randki. Sprawę przegrał i nadal będzie mu trudno podrywać 20-latki. To może trywialny przykład, ale ilustruje skomplikowany problem o wielu wymiarach. Pierwsze emerytury wprowadził w Europie w 1889 r. niemiecki kanclerz Otto Bismarck i przysługiwały one pracownikom kończącym 65 lat. Ponieważ w tym czasie przeciętny czas życia mieszkańca Niemiec wynosił 45 lat, ci szczęśliwcy, którzy dożyli emerytury, niezbyt długo stanowili dla społeczeństwa ciężar finansowy. Do dziś wiek emerytalny niewiele się zmienił, natomiast nasze życie wydłużyło się przeciętnie o 20 lat. Wielu więc może się spodziewać swojej bezrobotnej „jesieni” trwającej 30 lat lub więcej.

Jednocześnie w rozwiniętych ekonomicznie krajach przyrost naturalny systematycznie spada i w 83 z nich jest już ujemny, a zmniejszająca się liczba pracujących będzie musiała zarobić na rosnącą liczbę emerytów. Jeśli tendencje te nie zmienią się radykalnie, to w Polsce w 2030 r. każdy pracujący człowiek będzie miał na utrzymaniu nie tylko własną rodzinę, ale dodatkowo jednego emeryta. W Europie Zachodniej sytuacja demograficzna jest jeszcze dramatyczniejsza i utrzymanie stabilnej liczby zatrudnionych wymagać będzie „importu” 15 mln imigrantów rocznie. Trudno się więc dziwić, że pomimo groźby przeludnienia świata wiele rządów – nie wyłączając naszego – robi wszystko, by zachęcić swych obywateli do wyższej wydajności rozrodczej. Ale próby te nie gwarantują sukcesu i jeśli nie uda się zmienić trendów demograficznych, trzeba się będzie do nich przystosować. A to oznaczać musi w pierwszej kolejności produktywną reintegrację ludzi starszych. Aby wysiłki nasze były skuteczne, trzeba starość lepiej poznać.

Ludzie w wieku emerytalnym – nazwijmy ich wiekowymi – dzielą się, jak zauważyło wielu badaczy, na dwie wyraźne grupy. Są to starzy wiekowi i młodzi wiekowi. Różnice między nimi mają w dużej mierze podłoże psychologiczne. Ci pierwsi traktują pozostałe im lata życia jako okres schyłkowy, w gruncie rzeczy oczekiwanie na nieuchronną śmierć. Drudzy, których pod wieloma względami traktować można jako osoby w średnim wieku, dostrzegają dla siebie nowe sposobności, są aktywni, otwarci na nowe możliwości i ciekawi życia. Jeśli odpowiednio się ich zachęci, mogą powrócić do produktywnej pracy, lecz zachęty te wymagać mogą nie tylko odpowiedniej adaptacji systemu emerytalnego, lecz także stworzenia dla nich nowych warunków pracy. W końcu już i wzrok, i słuch nie te co za młodu, schylić się trudniej, a 8 godzin aktywności zawodowej dziennie może być zbyt męczące. Powrót do świata pracy może też wymagać nauki nowego zawodu. Poza tym powinien przynosić wymierną satysfakcję, nie tylko finansową. W krajach pod względem zmian demograficznych bardziej niż Polska zaawansowanych, takich jak Niemcy czy Japonia, zostało podjętych wiele zmierzających w tym kierunku inicjatyw, których sukcesy i porażki należy starannie przestudiować. No i oczywiście o starych wiekowych też nie należy zapomnieć. Może odmłodnieją. Jak woła kapitan, gdy statek w opałach: Wszystkie ręce na pokład!

Wiedza i Życie 7/2019 (1015) z dnia 01.07.2019; Chichot zza wielkiej wody; s. 3

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną