W Tajlandii popularne jest sushi ze smażonymi konikami. W Tajlandii popularne jest sushi ze smażonymi konikami. Shutterstock
Opinie

Brzęczący posiłek

Przed laty, kiedy byłem uczniem sopockiej szkoły podstawowej, miałem w klasie przyjaciela, który żeby zwrócić na siebie uwagę, wygrzebywał z pobliskiego mrowiska kilka mrówek i je ostentacyjnie zjadał. Był to akt na tyle szokujący, że nie tylko pamiętam go po z górą 60 latach, lecz także skłonił mnie niedawno do głębszej refleksji nad ludzkimi obyczajami kulinarnymi.

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Dlaczego nasza dieta jest tak wybiórcza i nasz stosunek do pożywienia ma tak silny emocjonalny komponent? Mówiąc krótko: dlaczego jemy to, co jemy? Decydują o tym względy kulturowe, a dokładniej – nasi rodzice. Dziecko, którego dojrzewanie wymaga wieloletniej troski i nadzoru, rodzi się jako istota wszystkożerna. Przez mniej więcej pierwsze dwa lata jego życia rodzice i opiekunowie muszą pilnować, by ich podopieczny nie zjadł np. kociej kupki czy własnych skarpetek, nie mówiąc o pszczołach, żmijach lub muchomorach. W tym samym czasie stopniowo przyzwyczaja się malca do „dorosłego jedzenia”, które w przyszłości ma mu służyć jako źródło energii.

Kiedy jesteśmy już zbyt wyrośnięci i ruchliwi, by można nas było upilnować, w każdej minucie nasz stosunek do jedzenia na szczęście radykalnie się zmienia. W wieku przedszkolnym jest już trudno namówić dzieci, by zjadły coś nowego, i ta niechęć do eksperymentowania kulinarnego trwa mniej więcej do osiągnięcia biologicznej dojrzałości. Zakazami i ograniczeniami nie będę się zajmował z braku miejsca. Jemy to, co znamy, i np. lista ta wyklucza (przynajmniej w Polsce) psy, koty i inne zwierzęta domowe, a niepopularnym źródłem białka zwierzęcego są także konie. Dopiero jako ludzie w pełni świadomi swych wyborów zaczynamy próbować bardziej egzotycznych potraw, takich jak sushi, czyli surowe ryby.

Wróćmy jednak do owadów, do których z reguły czujemy głębokie obrzydzenie. Racjonalne uzasadnienie tej awersji jest stosunkowo proste. Przyczyną jest klimat. Choć około 2 mld mieszkańców Ziemi traktuje owady jak normalne pożywienie, są to z reguły mieszkańcy obszarów tropikalnych, gdzie owady są dostępne dość regularnie i we względnej obfitości. W niektórych krajach (przykładem mogą być południowe Chiny) jada się około 300 rozmaitych ich gatunków – od szarańczy poprzez mączniki do larw pszczół i os. Ponieważ wszyscy pochodzimy z Afryki, nasi dalecy przodkowie także nie gardzili owadzią przekąską, ale przez kilkadziesiąt tysięcy lat po prostu od nich odwykliśmy. Co więcej, w krajach o chłodnym klimacie żyjemy w sztucznych środowiskach i większość owadów, z jakimi na co dzień mamy do czynienia, to pasożyty takie jak pchły, pluskwy czy karaluchy, które – rzecz jasna – wydają nam się wyjątkowo nieapetyczne.

W miarę jednak jak ludzi na naszej planecie przybywa, coraz liczniejsi specjaliści od żywienia twierdzą, że rozsądek nakazuje nam zmianę naszego stosunku do konsumpcji owadów. Spójrzmy bowiem na statystyki. Jednym z najtańszych producentów białka zwierzęcego są kurczaki. Aby wyprodukować 1 kg mięsa kurzego, potrzeba około 2,5 kg paszy i 45 m2 przestrzeni. Wieprzowina jest już bardziej kapitałochłonna – 1 kg kotleta schabowego wymaga 5 kg paszy i około 50 m2 przestrzeni. Wołowina jest ponaddwukrotnie droższa – krowa musi zjeść co najmniej 10 kg pokarmu, by wyprodukować 1 kg mięsa, i potrzeba jej do tego 200 m2. W porównaniu z nimi owady stanowią potencjalnie niezwykle tanie źródło pełnowartościowego białka. Jak twierdzą eksperci, są one w stanie wytworzyć na 15 m2 1 kg tego cennego pokarmu, spożywając zaledwie 1,7 kg pożywienia. I można je hodować przy sztucznym świetle w szufladach. Oczywiście trzeba wielkiego daru przekonywania, by skłonić (np. Polaków) do jedzenia pieczonych larw mącznika. Ale możliwe są pewne kompromisy. Jednym jest hodowla „tradycyjnego” mięsa in vitro, co już się czyni w kilku krajach. Inna możliwość to zastosowanie inżynierii genetycznej w celu stworzenia owadów (np. szarańczy) produkujących mięso o smaku najprzedniejszej wołowiny. Smacznego!


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Wiedza i Życie 2/2021 (1034) z dnia 01.02.2021; Chichot zza wielkiej wody; s. 3