Opinie

To wszystko z nudów

Dla wyraźniejszego wyrażenia wrażenia nudy, nazywając ją, przedłużamy akcentowaną samogłoskę, bo nuda się dłuży. Nuuuda. Taka nuda jest tak niemiła, że wyć się chce. Można się zanudzić na śmierć, nudę często śmiertelną w końcu nazywamy. Kiedyś mówiono o umieraniu z nudy, dziś raczej umiera się z nudów – liczba mnoga nie zmienia radykalnie znaczenia, ale może wrażenie potęguje. Nuda musi być silna, skoro sięgamy aż po skojarzenia ze śmiercią. A czasem do wyrażenia tej siły używamy przymiotnika dzika... Ale i my możemy tę nudę zabijać (trochę tak, jak zabijamy czas), a dla zabicia nudy gotowiśmy na wiele, z nudów (rzadki żeński dopełniacz dla liczby mnogiej -ów) robi się rzeczy nieoczekiwane i nieraz niepożądane. „To wszystko z nudów, Wysoki Sądzie, to wszystko z nudów...” Wszyscy się nudzimy. Mickiewicz w jednym z listów pisał: „nuda, nuda i po trzecie nuda”.

Jakże często wzdychaliśmy: co za nuda, jaka nuda, co za nudy; wspominaliśmy: jakże się wynudziłem, było potwornie nudno... I szukamy określeń, metafor i porównań, nawet żartobliwych, bo żart nudę potrafi rozproszyć jak mgłę, która ogarnia... Nuda też ogarnia. I rymujemy nudy z zapomnianymi pudami (nudy na pudy), nudzących się porównujemy nie bardzo wiadomo dlaczego do mopsów, a rzeczy nudne – do flaków z olejem. To ostatnie porównanie przywołuje inne znaczenie związane z nudzeniem, ale obecne w nieco innych formach językowych: to już nie nuda, lecz nudności (częściej w liczbie mnogiej), które, tak jak też mnogie mdłości, łapią nas i trzymają. Takie nudności mogą zwiastować ciążę, kiedy nudzi, będą ludzie – mówiono.

Nuda jest przykra. Praindoeuropejski rdzeń nau-d łączył się znaczeniowo z „dręczeniem, męczeniem”, prasłowiańskie nuditi do tych znaczeń dodawało jeszcze „trapienie, gnębienie” i „zmuszanie, zniewalanie”. W słowiańskich językach bliskie są sobie i nuda, i nędza, i znużenie. Nędzna nuda nuży. Polacy mieli dawniej czasownik nędzić, czyli „gnębić, męczyć”. Nudny naturalnie z przykrym się łączy, a bywa, że i ze smutkiem. Po rosyjsku nuda to skuka, a skuczny to „smutny”. Ukraińska nuda to „smutek, melancholia”, białoruska – raczej „bieda, nędza”, choć i „żałość”, a bywa, że i „choroba”. Wschodni Słowianie dawny „przymus” także w nudzie widzieli. A dawny polski czasownik nudnieć znaczył „od sił odpadać, nikczemnieć, niknąć”. W „Dziadach” biedne dziateczki „dręczyła nuda i trwoga”.

Nasza dzisiejsza nuda, trochę bardziej duchowa, w tym znaczeniu datuje się gdzieś od XVIII wieku i przyszła raczej z nudzącego się Zachodu – gdy szukano odpowiednika dla niemieckiego Langwelle czy francuskiego ennui. I od tamtej pory nudzimy się, bywa nam nudno, nudzi nam się – te formy wskazują na to, że nasza nuda od nas niby nie zależy. Nudzi nam się czasem w ogóle. Słownik warszawski pisze o nudzie: „pustka w duszy, w życiu; tęsknota; melancholia”, inne słowniki łączą ją z bezczynnością i złym samopoczuciem. Ale bywa, że coś konkretnego nas nudzi – kiedy się nam coś znudziło, nie mamy na to ochoty. To jest nudne. A często to ktoś nas nudzi. „Mantyczy, zrzędzi, zawraca głowę”; „marudzi, zwleka”. Uprawia nudziarstwo. I mówimy wtedy: nie nudź, nudny jesteś, nie bądź nudny, nudzisz... A bywa, że to słyszymy. Przykre to. I też bywa nudne.

Kończę, bo już Sędzia Soplica „wiedział, że niecierpliwa młodzież teraźniejsza, że ją nudzi rzecz długa, choć najwymowniejsza”...

Wiedza i Życie 9/2018 (1005) z dnia 01.09.2018; Na końcu języka; s. 70

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną