Słodki nektar
Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:
W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.
Słowo nektar wciąż przecież ma słodkie brzmienie, wabi nas pięknymi skojarzeniami, niepasującymi do jakiejś „wydzieliny gruczołów”. Wabi tak, jak wabi nektar swoim zapachem owady zapylające rośliny. A taki nektar-wydzielina to głównie fruktoza i glukoza, i już. Drugie z popularnych dzisiaj użyć tego słowa odnosi się do napoju owocowego, przecieranego, z dodatkiem cukru i wody. I ta charakterystyka nie wydaje się szczególnie apetyczna, co zresztą potwierdza smak wielu butelkowanych i kartonowanych napojów, zachęcających do kupna tą nazwą.
Bo wciąż słowo nektar brzmi pięknie, wręcz słodko. I brzmi tak we wszystkich językach. Być może przyszło do greki (bo stąd je znamy) z egipskiego, w którym ntry był przymiotnikiem o znaczeniu „boski”. Nektar w naszej językowej świadomości to był trunek olimpijskich bogów, którzy według Homera popijali nim ambrozję, zapewniając sobie w ten sposób nie tylko nieśmiertelność (słowo ambrosia znaczyło właśnie „nieśmiertelność”), ale i wieczną młodość – i oczywiście ciesząc się wspaniałym smakiem. Chociaż badacze uważają, że o ile nektar to pewnie był zwykły miód pitny, o tyle ambrozja zapewne była kaszą jaglaną. W każdym razie Hebe i Ganimedes nalewali im do czar nektar właśnie, a wiele wskazuje na to, że Homer, pisząc o nim, miał na myśli czerwone wino.
I do wybornego wina słowo to odnoszono często, emocjonalnie chwaląc jego smak. A także do innych płynów o rozkosznym smaku, a nawet nie tylko płynów, w ogóle do rzeczy i spraw smacznych i przyjemnych. Artur Oppman pisał o pewnej pannie Ewie: „urząd ma kawiarki, w filiżanki leje nektar słodki” – kawa mogła być dla wielu nektarem, zwłaszcza gdy słodka. O wszystkich napojach, które nam smakują, z pewną uświadamianą przesadą tak się czasem wyrażamy, zwłaszcza gdy trochę słodyczy w nich czujemy. I słodkie nektarynki mają dla nas nazwę uzasadnioną.
Bo tak się złożyło, że smakowitość ze słodyczą szła zwykle, zwłaszcza dawniej, w parze, ze słodyczą dosłowną lub metaforyczną, a słowo nektar równie dobrze do przenośnych słodyczy się mogło stosować, do wszelkich radości i rozkoszy. Czujący już swoją starość trzydziestosześcioletni Adam Asnyk pisał w wielokrotnie potem cytowanym wierszu: „Gdybym był młodszy, dziewczyno! Gdybym był młodszy! Piłbym, ach, wtenczas nie wino, lecz spojrzeń twoich najsłodszy nektar, dziewczyno”. Nektar mógł być zatem nawet i w spojrzeniach dziewczęcych. Choć pewnie więcej było go w słodkich pocałunkach – Mickiewicz w „Dziadach” każe wspominać „pocałunek jej, ach, nektar boski!”.
Ale wcześniej, w młodzieńczej „Odzie do młodości”, smak nektaru przypisuje wręcz życiu... Uczyliśmy się na pamięć, nie bardzo świadomie, tego znaczącego fragmentu: „Młodości! Tobie nektar żywota natenczas słodki, gdy z innymi dzielę!”. Co skądinąd mogło znaczyć, że nawet gdy nie dzielę, żywot i tak to nektar, tyle że niesłodki. Ale to chyba młodzieńcze przejęzyczenie.
Nektar zawsze jest słodki.
Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.