Johan Swanepoel / Shutterstock
Kosmos

Ekonomia w służbie technik kosmicznych

Być może najlepszą metodą pozbycia się kosmicznych śmieci jest wykorzystanie do ich zbierania niewidzialnej ręki rynku.

Tak przynajmniej uważają autorzy pracy opublikowanej ostatnio w „PNAS”. Odrzucone stopnie rakiet, niedziałające już satelity, a także inne kosmiczne pozostałości po działalności człowieka nie tylko poruszają się po zagrażających przyszłym misjom orbitach, ale też zderzają się, tworząc kolejne kaskady drobniejszych i coraz trudniejszych do śledzenia odłamków. Wiedząc, że ich średnie prędkości na orbitach to kilka kilometrów na sekundę, możemy łatwo wyobrazić sobie, jak duże zagrożenie stanowią. Jak się ich pozbyć?

Obecnie rozpatruje się różne możliwości, począwszy od kontrolowanego ściągania niepotrzebnych już obiektów, by spaliły się w ziemskiej atmosferze, aż do olbrzymich kosmicznych sieci, które miałyby je zagarniać jak potężne ławice ryb. Jednak być może nie musimy tego szczegółowo ustalać odgórnie: autorzy artykułu z „PNAS” proponują zamiast tego rodzaj podatku śmieciowego, płaconego przez firmy wynoszące kolejne obiekty w kosmos. Gdyby uzależnić jego wysokość od potencjalnej śmieciogenności misji, mogłoby to szybko doprowadzić do stworzenia rozwiązań ograniczających liczbę porzuconych urządzeń. Warunkiem powodzenia tego planu jest jednak prosty w założeniach, ale trudny do spełnienia postulat: przyjęcie wspólnych konsekwentnych rozwiązań przez wszystkie kraje przeprowadzające loty kosmiczne.

Wiedza i Życie 7/2020 (1027) z dnia 01.07.2020; Sygnały; s. 13

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną