||| ||| Pixabay
Struktura

Amerykańskie przygody wikingów

Europejscy żeglarze regularnie odwiedzali zachodnią Kanadę na setki lat przed wyprawą Kolumba. Ślady po ich wizytach wciąż są znajdowane na wyspach Arktyki.

W Sekcji Archeo w pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Młody kupiec Bjarni Herjólfsson wyruszył z Norwegii na Islandię, aby jak każdego lata odwiedzić swego ojca. Gdy jednak przybył na miejsce, dowiedział się, że rodzic dołączył do Eryka Rudego, który niedawno poprowadził kilkanaście łodzi na zachód. Celem wyprawy było zasiedlenie nieznanej dotąd skandynawskim żeglarzom ziemi, którą Eryk nazwał Grenlandią. Chociaż Bjarni nie miał żadnych map, kompasu ani nie znał dokładnego położenia Grenlandii, wyruszył śladem ojca. Niestety, po drodze jego statek wpadł w sztorm, co oznaczało mocne zejście z kursu. Po dość długiej żegludze Bjarni dojrzał w końcu jakieś pokryte lasami wybrzeże. Domyślił się, że nie jest to pozbawiona lasów Grenlandia, więc skierował się na północny wschód. Widział wprawdzie po drodze jeszcze kilka lądów, ale do nich nie przybił. Ostatecznie odnalazł wyprawę Eryka i zamieszkał z ojcem na Grenlandii. Po jego śmierci wrócił do Norwegii.

Kilkanaście lat po rejsie Bjarniego syn Eryka Rudego, Leif, postanowił wyprawić się z towarzyszami do tajemniczych lądów, o których opowiadał młody kupiec. Wpierw natrafił na pokrytą kamieniami ziemię, którą nazwał Helluland (Kraina Kamieni). Później napotkał lesiste wybrzeże i nadał mu miano Markland (Kraina Lasów). Następny ląd, o łagodniejszym klimacie niż poprzednie, nazwał Winlandią (Krainą Win lub Krainą Łąk) i właśnie tam przezimował.

Dziwny sznurek

Opisy tych wypraw odbywających się około 1000 r. n.e. zachowały się w dwóch średniowiecznych sagach i od dawna budziły podejrzenia, że Europejczycy dotarli do północnoamerykańskiego kontynentu na długo przed Kolumbem. Nie mieliśmy jednak żadnych materialnych dowodów na to, że sagi mówią prawdę i skandynawscy żeglarze rzeczywiście bywali dalej niż na Grenlandii (która notabene również jest częścią Ameryki Północnej, choć dotarcia do niej nie uznaje się za odkrycie kontynentu). Przełom nastąpił w latach 60. ub. wieku, gdy norweskie małżeństwo Helge Ingstad i Anne Stine Ingstad odkryło w L’Anse aux Meadows na Nowej Fundlandii (wschodnia Kanada) niewielką osadę, która powstała między 989 a 1020 r. Nie było najmniejszych wątpliwości, że zbudowali ją Skandynawowie. Wskazywały na to pozostałości kilku typowych dla nich chat z drewna i darni, ślady działalności warsztatu metalurgicznego oraz drobne przedmioty europejskiego pochodzenia, wśród nich nity ze skandynawskich łodzi.

Anne Stine Ingstad i Helge Ingstad (na fot.) odkryli ślady skandynawskich żeglarzy w L’Anse aux Meadows na Nowej Fundlandii (Kanada).WikipediaAnne Stine Ingstad i Helge Ingstad (na fot.) odkryli ślady skandynawskich żeglarzy w L’Anse aux Meadows na Nowej Fundlandii (Kanada).

Przez pół wieku, które minęło od odkrycia osady na Nowej Fundlandii, archeolodzy i amatorzy poszukiwali kolejnych śladów skandynawskich żeglarzy w Ameryce Północnej. Jednak przez cały czas poszukiwania te kończyły się albo niczym, albo prezentowaniem naciąganych dowodów europejskiej bytności. W 1999 r. kanadyjska archeolog Pat Sutherland zwróciła uwagę na znajdujące się w Kanadyjskim Muzeum Historycznym w Gatineau (prowincja Quebec) dwa kawałki sznurka, które znaleziono niegdyś na Ziemi Baffina – dużej wyspie położonej na zachód od Grenlandii (teren północnej Kanady). Sznurki nie pasowały jej do wyrobów mieszkańców Arktyki. Dokładne badania wykazały, że są wykonane identyczną techniką co XIV-wieczna przędza skandynawskich osadników z Grenlandii. Przeszukiwanie innych muzeów zaowocowało kolejnymi podejrzanymi zabytkami z Ziemi Baffina: sznurkami, skandynawskimi karbowanymi kijami i dziesiątkami osełek, czyli kamieni służących do ostrzenia metalowych narzędzi i broni.

Osełki i tygiel

Sutherland uznała, że konieczne są ponowne wykopaliska na Ziemi Baffina, i wytypowała na ich miejsce dolinę Tanfield na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy. Już w latach 60. ub.w. amerykański archeolog Moreau Maxwell znalazł tam trudne do zinterpretowania pozostałości konstrukcji mogącej być skandynawskim domem z kamieni i darni.

Zespół Sutherland badał dolinę od 2001 r. Archeolodzy znajdowali coraz więcej zabytków dających się powiązać ze średniowiecznymi Skandynawami. Wśród okazów były łopaty z kości wielorybów, jakimi mieszkańcy Grenlandii cięli darń, kości europejskich szczurów, mury z kamieni rozłupywanych w sposób charakterystyczny dla europejskich kamieniarzy, a także kolejne osełki i fragmenty skandynawskiej przędzy. Wielu badaczy nie było jednak przekonanych tymi odkryciami. Uważali, że są to przedmioty rodzimych mieszkańców tych wysp, a nie przybyszów europejskiego pochodzenia. By znaleźć bardziej przekonujące dowody bytności Skandynawów, naukowcy przeprowadzili specjalistyczne analizy powierzchni ponad 20 osełek. Ujawniły one, że w widocznych na kamieniach rysach znajdują się mikroskopijne ślady brązu, mosiądzu i żelaza. Są to metale używane przez Skandynawów, a jednocześnie nieznane ówczesnym rodowitym mieszkańcom Ziemi Baffina.

Jeszcze mocniejszym dowodem okazała się połówka rozbitego kamiennego naczynia, którą znalazł w latach 60. ub.w. Moreau Maxwell podczas wykopalisk na stanowisku Nanook w dolinie Tanfield. Zespół Sutherland w 2014 r. przeprowadził mikroskopowe badania ścianek naczynia i znalazł pozostałości brązu oraz kuleczki szkła świadczące o poddaniu kamienia bardzo wysokim temperaturom. Ustalenia te pozwoliły zidentyfikować zabytek jako kamienny tygiel metalurgiczny używany do wytopu brązu. Z pewnością nie jest to pozostałość po rdzennej ludności tych ziem, gdyż umiejętność wytapiania metali w wysokich temperaturach pojawiła się na terenach na północ od Meksyku dopiero wraz z Europejczykami.

Wszystkie te znaleziska pozwalają przypuszczać, że to właśnie Ziemia Baffina była lądem, który Leif Eriksson nazwał Helluland. Jednak wiele wskazuje na to, że nie był on jedynym Skandynawem, który dotarł do tej wyspy. Najmłodsze ślady ludzkiej bytności w Nanook pochodzą bowiem z połowy XIV w. Europejskie przedmioty z X–XIV w. Sutherland zidentyfikowała także w wielu innych miejscach na Ziemi Baffina i na półwyspie Labrador, który mógł być ową Krainą Lasów – Markland. Jej zdaniem świadczą one o tym, że skandynawscy żeglarze z Grenlandii odwiedzali wybrzeża Kanady regularnie przez kilka stuleci, szukając najpewniej kłów morsów i miękkich futer. Jednak w pewnym momencie zaniechano takich wypraw, a wszystko przez zmiany klimatu Grenlandii.

Foki zamiast krów

Wyprawa Eryka Rudego, w której wziął udział ojciec Bjarniego, była zaledwie początkiem kolonizacji Grenlandii. Kolejni skandynawscy przybysze zakładali osady w zachodniej części wyspy, niedaleko współczesnego Nuuk, oraz na południowym zachodzie, niedaleko obecnych Narsaq i Qaqortoq. Ocenia się, że w najlepszym okresie w koloniach tych żyło co najmniej 2–3 tys. ludzi. Osadnicy byli rolnikami i starali się żyć tak samo jak w Europie, co jednak nie było łatwe. Wbrew nadanej przez Eryka nazwie Grenlandia nie była żyzną Zieloną Krainą, ale w dużej mierze kamienistym, niezbyt gościnnym lądem i na razie nie mamy żadnych mocnych dowodów na to, że Skandynawom w ogóle udało się tam uprawiać zboże. Skupiali się raczej na hodowli zwierząt (bydło, owce, kozy i świnie).

Mapa obszarów osadnictwa skandynawskiego w 800 r. i po 800 r.Infografika Zuzanna Sandomierska-MorozMapa obszarów osadnictwa skandynawskiego w 800 r. i po 800 r.

Warunki życia znacznie się pogorszyły, gdy około XIII w. nadeszła tzw. mała epoka lodowa, czyli okres ochłodzenia, który dość mocno dotknął także Europę, wywołując klęski głodu w XIV w. Jak przekonuje w zaprezentowanej w tym roku pracy doktorskiej Christian Koch Madsen z Muzeum Narodowego Danii, koloniści nie poddali się łatwo i przez kolejne dwa stulecia walczyli z nieprzychylnym klimatem. Hodowla nawet tak mało wybrednych zwierząt jak kozy i owce była jednak coraz trudniejsza. Mieszkańcy Grenlandii trzymali ich coraz mniej. Większość osadników musiała zająć się myślistwem i powoli ich życie oraz dieta stawały się takie same jak u Inuitów – autochtonicznej ludności północnych krańców Ameryki Północnej. Wiemy to dzięki analizie izotopów węgla i azotu w próbkach z kości 80 grenlandzkich Skandynawów, których szczątki znajdują się w zbiorach Københavns Universitet. Badania te pozwalają m.in. ustalić, jaka część białka z diety była pochodzenia morskiego. Zaprezentowano je w 2012 r. Wynika z nich, że z biegiem czasu osadnicy byli coraz bardziej zależni od upolowanych zwierząt i w XIV w. pożywienie pochodzenia morskiego – głównie mięso fok – stanowiło już 50–80% ich diety. Na skutek zmian klimatycznych Grenlandia nie tylko przestała być atrakcyjną ziemią nowej szansy dla tych, którym nie powiodło się w europejskich krajach, ale stała się też nieprzychylna dla ludzi żyjących na niej od pokoleń. W efekcie pierwsza europejska kolonia w Ameryce zaczęła obumierać.

Wydaje się, że w obliczu coraz trudniejszych warunków życia wielu osadników wróciło na Islandię i do innych krajów Europy Północnej. Antropolog Niels Lynnerup z Københavns Universitet wskazywał kilka lat temu na bardzo małą liczbę szczątków młodych kobiet w grobach z końcowego okresu istnienia kolonii. To pozwala przypuszczać, że młodzi ludzie po prostu opuszczali Grenlandię. Potwierdzają to także dane historyczne. Ostatnim znanym z tekstów źródłowych wydarzeniem z życia grenlandzkiej kolonii był ślub Thorsteina Olafssona i Sigrid Björnsdóttir, który odbył się w połowie września 1408 r. w małym kamiennym kościółku w Hvalsey (jego ruiny stoją po dziś dzień). Wiemy, że para ta zamieszkała później na Islandii.

Polowania i romanse?

Jest bardzo prawdopodobne, że podczas wypraw na tereny dzisiejszej Kanady Skandynawowie nie tylko polowali na foki i inne zwierzęta, ale mogli też stykać się z rdzennymi mieszkańcami Ameryki Północnej. O handlu i potyczkach z tubylcami zwanymi Skraelingami wspominają chociażby sagi opisujące wyprawy z około 1000 r. Do kontaktów dochodziło najpewniej także później, a ich skutki mogły być poważniejsze niż tylko wymiana paru towarów i drobne starcia.

Na ślad po takich kontaktach natrafiono w Islandii kilka lat temu. Międzynarodowy zespół naukowców przeanalizował wtedy mitochondrialne DNA (mitochondria są obecne w komórce jajowej, te z plemników są niszczone natychmiast po zapłodnieniu – dlatego mitochondrialne DNA jest dziedziczone tylko w linii żeńskiej) 80 Islandczyków należących do czterech rodzin. Ustalono, że należą do tej samej linii genetycznej (nazwanej C1) co niektórzy rodowici mieszkańcy Ameryki Północnej i Azji Wschodniej. Początkowo sądzono, że jest to współczesna domieszka genetyczna, wynikająca z migracji mieszkańców Azji do Islandii. Jednak po przeanalizowaniu rodowodów wspomnianych rodzin okazało się, że wywodzą się one od przodków żyjących w pierwszej połowie XVIII w. na południu Islandii (w tym samym regionie). Bardzo możliwe więc, że doszło do zbliżenia między jakąś rdzenną Amerykanką a skandynawskim osadnikiem z Grenlandii. Później przynajmniej jedna potomkini tego międzykontynentalnego romansu znalazła się wśród ludzi, którzy porzucili kolonię i wrócili do Europy. I tak mitochondrialny materiał genetyczny trafił na Islandię. Jeśli uda się potwierdzić te przypuszczenia, to historia pierwszej kolonizacji Ameryki zyska nowy rozdział.

Dziś nie ma już wątpliwości, że to Skandynawowie byli pierwszymi Europejczykami, którzy dotarli do Ameryki, a nawet zakładali tam osady. Nie oznacza to jednak, że należy odebrać Krzysztofowi Kolumbowi miano odkrywcy Nowego Świata. Mało kto w Europie wiedział o kolonii na Grenlandii, a tym bardziej o leżących na zachód od niej rozległych ziemiach. Dopiero wyprawa z 1492 r. rozpoczęła odkrywanie Ameryki przez Europejczyków i nową epokę w dziejach świata.

Wiedza i Życie 1/2016 (973) z dnia 01.01.2016; Historia; s. 66