Majestatyczne kwiaty gatunku Telopea speciossima pojawiają się po przejściu płomieni. Majestatyczne kwiaty gatunku Telopea speciossima pojawiają się po przejściu płomieni. KarenHBlack / Shutterstock
Środowisko

Kwiaty z popiołów

Banksje posia­dają szereg przystosowań do pożarów. Na zdj. Banksja pironotes.alybaba/Shutterstock Banksje posia­dają szereg przystosowań do pożarów. Na zdj. Banksja pironotes.
Lekkie ­nasiona ­wierzbówki kiprzycy są doskonale przystosowane do kiełkowania na pogorzeliskach.paparazzza/Shutterstock Lekkie ­nasiona ­wierzbówki kiprzycy są doskonale przystosowane do kiełkowania na pogorzeliskach.
Australijski żółtak chroni się przed żarem płomieni otoczką z martwych liści.Janelle Lugge/Shutterstock Australijski żółtak chroni się przed żarem płomieni otoczką z martwych liści.
Rośliny rozmaicie sobie radzą z pożarami. Jedne gatunki są w stanie ochronić się przed niszczycielską naturą ognia, innym płomienie pomagają w rozwoju.

Pożary, które w ostatnim czasie przeszły przez ogromny obszar wschodniej Australii, dla nas, Europejczyków, są wręcz niewyobrażalne. W tamtych rejonach jednak ogień jest nieodłączną częścią funkcjonowania ekosystemów. Okresowe pożary są normalnym zjawiskiem na znacznej części naszego globu, a rośliny już od tysięcy lat zmagające się z niszczycielskim działaniem płomieni „nauczyły” się radzić sobie z nimi, a nawet wykorzystywać ich destrukcyjną naturę.

Płaszcz przeciwogniowy

Niektóre drzewa, chcąc uchronić się przed ogniem, otaczają pnie grubą warstwą kory o właściwościach termoizolacyjnych, która trudno się pali. Jest to spowodowane obecnością martwych komórek wypełnionych powietrzem. Bywają gatunki gromadzące dużo wody w tkankach zewnętrznych, co zabezpiecza je nie tylko przed spaleniem, ale także przed zbytnią utratą wilgoci podczas działania wysokich temperatur. Z kolei australijski żółtak chroni się przed gorącem, tworząc otoczkę z martwych liści wokół żywych pędów, co izoluje je termicznie.

Inną strategią, stosowaną przez drzewa, jest lokowanie korony wysoko na pniu pozbawionym gałęzi rosnących blisko ziemi. Czasem odbywa się to przez swego rodzaju przycinanie, czyli odrzucanie przez drzewo niżej położonych pędów. W ten sposób nieduży ogień nie dosięga koron drzew i pozostaje przy gruncie, stanowiąc zagrożenie jedynie dla pnia, który jest mniej podatny na działanie płomieni niż drobne gałązki i liście. Jednym z przykładów drzewa, które po osiągnięciu dojrzałości samo „przycina” narażone na działanie pożaru gałęzie, jest północnoamerykańska sosna żółta. Gatunek ten oprócz tego wykształca słabo przenoszącą płomienie luźną koronę.

Odrodzenie

Dwie opisane strategie sprawdzają się, gdy siła działania ognia nie jest specjalnie duża. Co jednak, gdy pożar staje się tak silny, że uszkadza pnie drzew albo wręcz spala je doszczętnie? I na to rośliny znalazły odpowiedź. Wiele gatunków eukaliptusów posiada uśpione pąki, które po uszkodzeniu pnia przez ogień rozwijają zielone liście i pędy. Często dochodzi do wykształcenia specyficznej struktury (lignotuber), zlokalizowanej tuż przy powierzchni gleby i zawierającej substancje zapasowe oraz mnóstwo uśpionych pąków. Po całkowitym zniszczeniu części nadziemnej pąki wręcz eksplodują masą młodych pędów. Przykładem rośliny wykształcającej ogromny lignotuber może być północnoamerykańska sekwoja wieczniezielona, będąca najwyższym drzewem na świecie. Zdolne do przetrwania ognia są też gatunki drzew rozmnażające się bezpłciowo. Posiadają one pędy podziemne, z których wyrosnąć może, w pewnej odległości od dorosłej rośliny, nowa młoda łodyga z liśćmi. Zdarza się, że widząc las, zakładamy, że każde drzewo to oddzielny osobnik. Może się jednak okazać, że są to klony tylko jednej rośliny. Zjawisko to często występuje w północnej części Ameryki Północnej.

Kwiaty z popiołów

Nasiona czekające w uśpieniu na przyjście ognia, by móc wykiełkować, to nierzadkie zjawisko w miejscach, gdzie pożary są częstym gościem. Istnieją gatunki, których owoce czy szyszki są zaklejone warstwą żywicy rozpuszczającej się dopiero pod wpływem ciepła generowanego przez ogień. Przykładem rośliny, u której pożar powoduje otwieranie się mieszków i kiełkowanie nasion, jest australijska banksja. Nie zawsze jednak to ciepło indukuje kiełkowanie. Zdarza się, że nasiona potrzebują sygnału chemicznego zawartego w dymie, by przerwać spoczynek i rozpocząć wzrost.

Dość rzadkim, ale niezwykle pięknym zjawiskiem są kwiaty pojawiające się po przejściu pożaru. Popioły pokrywające pogorzelisko tworzą doskonałe warunki dla przyszłego pokolenia, dlatego niektóre rośliny rozpoczynają wtedy kwitnienie. Godłem kwiatowym australijskiego stanu Nowa Południowa Walia (najbardziej dotkniętego podczas niedawnych pożarów) jest Telopea speciosissima – jedna z roślin wykształcających piękne kwiaty po przejściu ognia.

Warunki na siedliskach po wygaśnięciu pożarów zmieniają się diametralnie. Wzrasta dostępność światła, gleba zostaje użyźniona popiołami, konkurencja z innymi gatunkami jest mniejsza, ale za to siła wiatru rośnie. Istnieją gatunki, które tylko na to czekają. Ich lekkie nasiona niesione przez wiatr na otwarte tereny po pożarze znajdują tam idealne warunki do kiełkowania. Dotyczy to przede wszystkim roślin zielnych, a jednym z przykładów może być wierzbówka kiprzyca, której angielska nazwa (fireweed) wskazuje na jej silny związek z działaniem ognia.

Chociaż wiele roślin jest przystosowanych do przejścia płomieni, to wpływ człowieka może zaburzać naturalne procesy i pojawianie się zbyt częstych pożarów powoduje, że występujące na danym obszarze rośliny osłabiają się coraz bardziej, a te, które świeżo wykiełkują na popiołach, mogą nie zdążyć wydać kolejnego pokolenia nasion. Dodatkowo pożary spowodowane przez człowieka, pojawiające się w rejonach, gdzie są rzadkością, mogą mieć destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie naturalnych ekosystemów. Dlatego o ile sam ogień jest zjawiskiem normalnym na wielu obszarach, o tyle skala i częstość pożarów, wzrastające pod wpływem działania człowieka, mogą być czymś, z czym roślinom trudno będzie sobie poradzić.

Mariola Rabska
Instytut Dendrologii PAN w Kórniku

Wiedza i Życie 2/2020 (1022) z dnia 01.02.2020; Fizjologia; s. 52

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną