Geolokalizator pozwala na zebranie ogromnej liczby danych. Na przykład można dzięki niemu ustalić, z jaką ­prędkością poruszają się poszczególne gatunki. Geolokalizator pozwala na zebranie ogromnej liczby danych. Na przykład można dzięki niemu ustalić, z jaką ­prędkością poruszają się poszczególne gatunki. Maksimilian / Shutterstock
Środowisko

Ptasie obrączki jak komputery pokładowe

Dziś śledzimy na bieżąco na jakiej wysokości leci ptak, ile kilometrów pokonuje i z jaką szybkością. O nowych i starych metodach obrączkowania opowiada Tomasz Mokwa.

Czy wiadomo, jaki ptak nosił pierwszą obrączkę?
Sama potrzeba znakowania ptaków jest bardzo stara, ale pierwszym naukowcem, który to zrobił, był Duńczyk Hans Christian Cornelius Mortensen. Pragnął dowiedzieć się, gdzie się w zimie podziewają szpaki z jego ogrodu. W 1890 r. oznaczył dwa ptaki cynowymi obrączkami. Okazało się jednak, że obrączki były za ciężkie, więc w 1899 r. zamiast cyny zastosował aluminium. Założył ich wtedy 165. Miały już unikatowy numer i zawierały adres zwrotny, czyli Viborg, miejscowość, w której Mortensen mieszkał. Metoda ta rozpowszechniła się bardzo szybko, bo już w 1901 r. zaczęły pojawiać się pierwsze stacje obrączkowania ptaków.

Jakie dokładnie informacje na temat szpaków interesowały Mortensena?
Duńczyk był przede wszystkim ciekaw, gdzie podziewają się w zimie. Trzeba pamiętać, że wtedy pojawiały się różnorodne teorie na temat tego, co się dzieje z ptakami. Uważano np., że jaskółki zimują w błocie. I Mortensen otrzymał informacje zwrotne z zimowisk szpaków czy tras przelotów. A ponieważ w tamtych czasach strzelba, co dzisiaj może dziwić, była narzędziem badawczym, to jego szpaki także zostały zestrzelone.

W identyfikacji osobnika znaczenie mają numer obrączki, jej kolor, a także gatunek ptaka. Na zdjęciu łabędź niemy.Ainars Aunins/ShutterstockW identyfikacji osobnika znaczenie mają numer obrączki, jej kolor, a także gatunek ptaka. Na zdjęciu łabędź niemy.

Czego dzisiaj dowiadujemy się o ptakach dzięki obrączkowaniu?
Oczywiście nie tylko poznajemy trasy przelotów, ale również miejsca koncentrowania się gatunków czy terminy migracji, bardzo zależne od zmian pogody. Bo samo kształtowanie się szlaków wędrówkowych bardzo silnie wiąże się z klimatem. Gdy mniej więcej 12 tys. lat temu ustępował lądolód, ptaki odkrywały nowe siedliska, rozszerzały swój zasięg, ale gdy przychodziła zima i chłody, wycofywały się na tzw. refugia, czyli miejsca, gdzie przetrwały okres zlodowaceń. I niektóre gatunki utrwaliły te trasy wędrówkowe, a my dowiadujemy się dzisiaj dzięki temu, skąd pochodzą. Np. białorzytka potrafi z Alaski lecieć na zimowisko aż do Afryki, a dziwonia czy pliszka cytrynowa wracać na ten czas do Azji na Półwysep Indyjski.

Doskonałym przykładem tego, jak znakowanie umożliwiło ustalenie miejsca zimowania gatunku, jest wodniczka, typowa dla Europy Środkowo-Wschodniej, ale znana w zasadzie tylko z miejsc lęgowych. Część ptaków mogła lecieć na południe, a część na zachód, bo wiadomości zwrotne kończyły się na Gibraltarze czy Wielkiej Brytanii. Dzięki znakowaniu dosłownie kilkanaście lat temu naukowcy dotarli na pogranicze Senegalu i Mauretanii, gdzie jeden z parków narodowych okazał się miejscem zimowania znaczącej części światowej populacji tego gatunku.

Znakowanie jest też istotne w biologii lęgowej ptaków, gdy badamy sposób kojarzenia się par, przywiązanie do miejsc wyklucia, wielkość terytoriów lęgowych czy chcemy ustalić, jakie elementy siedliska są kluczowe dla osiedlenia się rzadkiego ptaka. No i wtedy, kiedy robi się badania genetyczne i trzeba nadać osobnikowi numer. W celu zbadania stopnia pokrewieństwa dzięki DNA trzeba wyznakować dużą część populacji. Na Gotlandii od wielu lat ptaki są masowo znakowane i wtedy można bardzo dużo powiedzieć o tym, kto jest ciotką danego pisklaka, a kto wujkiem.

Ja mówię „obrączkowanie”, pan – „znakowanie”…
Bo tak naprawdę obrączka jest znacznikiem (ma indywidualny numer), ale jako taka zaczyna przechodzić do historii. Teraz zaczynamy stosować – na razie bardzo drogie – nadajniki satelitarne, nadajniki GPS-GSM, czasami nadajniki radiowe czy inne urządzenia. Nadajnik taki najpierw zbiera dane w pamięci wewnętrznej, a gdy ptak dostanie się w zasięg sieci komórkowej, przesyła ich pakiet w formie SMS-a do serwera. Można wtedy prześledzić online, co się z ptakiem dzieje. W ten sposób pozyskujemy zupełnie nowy zbiór trudnych do przecenienia informacji: na jakiej wysokości jest ptak, z jaką szybkością leci, ile kilometrów dziennie pokonuje, czy leci wprost do obranego miejsca, czy zawraca. W Polsce prowadzi się np. badania na błotniakach łąkowych i w zeszłym roku dzięki nadajnikom GPS-GSM okazało się, że badania ptaków w miejscach lęgowych należy nieco przesunąć w czasie, bo na Saharze panowały niekorzystne warunki atmosferyczne, a ptaki cofnęły się do równika i wstrzymały wędrówkę. Nowe znaczniki to nowa jakość w badaniach ornitologicznych.

Jak to się robi w Ameryce

Był rok 1902. Paul Bartsch, badacz mięczaków ze Smithsonian Institution, zastanawiał się, czy pewne ślimaki wodne, którymi się zajmował, mogą się przenosić z jednego zbiornika wodnego do innego dzięki ptakom. Aby to ustalić, musiał poznać drogi przemieszczania się ptaków. Opracował plan. Umieścił lekkie, aluminiowe obrączki z wygrawerowaną datą, numerem seryjnym oraz adresem zwrotnym do Smithsonian na nogach 23 ślepowronów zwyczajnych, które schwytał w dolinie rzeki Anacostia w pobliżu Waszyngtonu. A następnie zaczął czekać na informacje dotyczące zaobrączkowanych ptaków – chciał się dowiedzieć, gdzie je zaobserwowano i co się z nimi stało.

Tylko o jednym z 23 ślepowronów nadeszła informacja zwrotna. Ptak został zastrzelony krótko po zaobrączkowaniu, ale w ten sposób Bartsch dowiedział się, dokąd zmierzał w międzyczasie: ślepowron stracił życie w pobliżu Abington w stanie Maryland, około 80 km na północny wschód od miejsca, gdzie naukowiec założył mu znacznik. Choć pierwszy sukces był umiarkowany, pomysł zbierania informacji o wędrówkach ptaków okazał się rewolucyjny: Bartsch stał się pierwszą osobą w Ameryce Północnej, która zaczęła obrączkować ptaki do celów naukowych.

W kolejnym roku Bartsch zaobrączkował jeszcze większą liczbę ślepowronów, a w jego ślady poszli ornitolodzy w Ameryce Północnej obrączkujący inne gatunki. W 1920 roku w USA powstało pierwsze federalne biuro, które zajęło się tym w sposób systemowy. Dziś nosi nazwę U.S. Geological Survey Bird Banding Laboratory i wspólnie ze swoim kanadyjskim odpowiednikiem realizuje Program Obrączkowania Ptaków Ameryki Północnej, w którego archiwum znajduje się 77 mln danych z ostatnich 100 lat dotyczących obrączkowania oraz ponad 5 mln relacji o zauważeniu zaobrączkowanego ptaka. Co roku w ramach programu rozsyłanych jest do ornitologów w USA i Kanadzie około miliona obrączek, a baza danych wzbogaca się o następne 100 tys. nowych relacji o natknięciu się na zaobrączkowanego ptaka. Czasami stosuje się też znaczniki o innej niż standardowa barwie, a także nadajniki satelitarne. Naukowcy na całym świecie zdobywają w ten sposób wiedzę o ptakach wędrownych i osiadłych.

Kate Wong, „Świat Nauki” 04/2021

Czy ptaki zdają sobie sprawę, że są zaobrączkowane?
Oczywiście, że tak. Jedne nie przejmują się znacznikiem, inne próbują go ściągnąć. Ostatnio np. dostaliśmy informację zwrotną o gęgawie, która otrzymała i obrączkę metalową, i plastikową, możliwą do odczytania z dużej odległości, i po jakimś czasie już tej metalowej nie miała. Dla nas to jest sygnał, że obrączkę źle zaprojektowano. Więc pracujemy już w tej chwili nad nowym modelem.

Na pewno obciążające dla ptaków są znaczniki elektroniczne, zakładane najczęściej w formie plecaczków. To mało komfortowe urządzenie, ale niektóre osobniki od wielu lat z nim żyją i dostarczają nam nieprawdopodobnie cennych informacji. Problemem w tym przypadku jest źródło zasilania. Służą do tego panele fotowoltaiczne. Dzięki nim teoretycznie nadajnik jest dożywotni. Ale zdarza się, że się psuje.

Czy znacznik nie wpływa na zachowania godowe?
W zasadzie cały czas uczymy się, jak taka obrączka powinna wyglądać. Mamy obrączki różnej szerokości i grubości i stale je modyfikujemy. Jako przykład możemy podać tu bociana białego, który w latach 70. otrzymywał takie bardzo wysokie obrączki umożliwiające odczytanie z dużej odległości, bo ptak ten jest w ogóle bardzo trudny do złapania, więc ponowne schwytanie go w celu odczytania małej obrączki jest właściwie niemożliwe. Niestety znaczniki te okazały się dla części ptaków śmiertelną pułapką, bo bocian w gorące dni chłodzi się, strzykając sobie kałem na nogi. Kał ten, czego nie przewidzieliśmy, dostawał się w światło długiej obrączki, zapychał ją i znacznik zaczynał ptaka uwierać. Mieliśmy dwa, może trzy sygnały z Afryki, że ptaki padły ewidentnie z tego względu. Zmieniliśmy więc obrączkę. I tak działamy nadal.

Czyli jednym ptakom obrączki zakłada się łatwiej, a innym trudniej?
Najtrudniej oznakować tego ptaka, którego jest najtrudniej schwytać, czyli dużego, dorosłego, przy gnieździe. Ale samą obrączkę założyć można każdemu.

Gęgawy należą do gatunków pokonujących co roku olbrzymie odległości. Ta wyposażona została w znacznik GPS-GSM.Michael Schroeder/ShutterstockGęgawy należą do gatunków pokonujących co roku olbrzymie odległości. Ta wyposażona została w znacznik GPS-GSM.

Kto decyduje o tym, że dany gatunek będzie znakowany? A może robi się to na zasadzie: co się złapie, to zyskuje obrączkę na łapie?
Czasami obrączkarze są naukowcami i mają własne pomysły badawcze. Jeśli pozyskają na te badania granty, to mogę tylko przyklasnąć ich działaniom i nie przeszkadzać. A czasami osoby takie są po prostu zapaleńcami. Wtedy wszystko odbywa się pod kontrolą specjalistów. Nie trzeba być naukowcem, żeby oznaczać ptaki, ale przede wszystkim trzeba na ptakach się znać. Chodzi o to, by umiejętnie wyciągnąć ptaka np. z sieci i bezpiecznie go oznaczyć.

Kursy obrączkarskie najczęściej odbywają są raz do roku. W części teoretycznej wymagamy jakiejś opinii od osoby, u której zdobywało się doświadczenie, a potem jedziemy na obóz naukowy na Siemianówce na Podlasiu. Kursant udowadnia, że umie bezpiecznie wyjąć ptaka z sieci, a także poprawnie oznaczyć jego gatunek, wiek i płeć. Jeśli w trakcie oznaczania popełni dwa błędy w ustaleniu wieku lub płci, nie zalicza kursu. Błędne oznaczenie gatunku ptaka jest dyskwalifikujące. Nie oznacza to, że do egzaminu nie może przystąpić ponownie. Siemianówka jest o tyle wdzięcznym miejscem do przeprowadzenia egzaminów obrączkarskich, że obóz naukowy, który nas gości, znajduje się nad zbiornikiem wodnym, z dużą różnorodnością siedlisk. Spektrum chwytanych gatunków jest więc duże. Można tam np. spotkać dzięcioła białogrzbietego, występującego w zasadzie tylko na polskiej ścianie wschodniej. Licencja obrączkarska jest odnawiana corocznie i wydawana wyłącznie tym osobom, które nie mają zaległości w rozliczeniach obrączkarskich.

W jaki sposób chwyta się ptaki?
W sposób bardzo różnorodny. Znaczącą część ptaków chwyta się w trakcie planowych badań, chociażby w ramach Akcji Bałtyckiej. Dotyczy to ptaków wędrujących wzdłuż wybrzeża – ok. 35 tys. osobników rocznie – i tu stosuje się głównie sieci. Znaczna część gatunków dużych, np. bieliki czy orły przednie, które trudno złapać w sieci, zostaje wyznakowana prawie włącznie jako pisklęta. W zasadzie w ich przypadku nie chwyta się osobników dorosłych. Ale np. jeden z naszych obrączkarzy w trakcie prowadzonych przez siebie badań przez wiele lat nad Biebrzą chwytał przy gniazdach dorosłe orliki grubodziobe, szalenie rzadki gatunek. Okazało się wtedy, że potrafią się one krzyżować z bliźniaczym gatunkiem – orlikiem krzykliwym – i mają płodne potomstwo. Niektóre ptaki mogą podejść bardzo blisko i wtedy da się je podjąć kasiorkiem. Pisklęta chwytane są przede wszystkim ręką. Tak więc metody są bardzo różnorodne i zależą od celu badania.

Na ile obrączkowanie zagraża ptakom?
Generalnie stosowane metody znakowania ptaków są bezpieczne. Ale powiedzmy sobie jasno – zdarzają się (choć rzadko) przypadki śmiertelne. Nie ma metod doskonałych. Czasami ptaki mogą zejść z powodu stresu. Dlatego na szczególnie wrażliwych gatunkach badania prowadzi się wyjątkowo ostrożnie. Czasami przyczyną śmierci schwytanego ptaka są drapieżniki. Tutaj też mamy specjalne procedury, takie jak pilnowanie sieci czy grodzenie ich pastuchem elektrycznym. Czasami zawini człowiek. Jeśli jest to grzech zaniedbania, jesteśmy bezwzględni i osobę taką usuwamy z naszych szeregów. Co roku każdy obrączkarz jest weryfikowany, a sprawozdania trafiają do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Czyli nasze działania są też nadzorowane przez organ administracji państwowej.

Czy obrączka założona na łapę orła przedniego ma takie samo znaczenie (naukowe) jak u sikorki ubogiej?
Dla naukowca obrączka ornitologiczna jest tylko narzędziem badawczym. Jeśli zajmuje się on jakimś aspektem biologii przysłowiowej sikory ubogiej, to ważniejsza jest dla niego wiadomość o tej sikorze. Chociaż globalnie bardziej spektakularna jest oczywiście informacja zwrotna uzyskana na temat orła przedniego. W Polsce obecnie znakujemy ok. 150 tys. ptaków rocznie. Średnio o tych ptakach otrzymujemy ok. 100 tys. wiadomości zwrotnych. Wydaje się, że jest to duża liczba, jednak czasami, aby uzyskać istotność statystyczną, brakuje dosłownie kilku kluczowych danych odnośnie do gatunków pospolitych. Jeśli więc ktokolwiek znajdzie ptaka z obrączką, prosimy, aby zgłosić tę informację np. poprzez naszą stronę internetową http://ring.stornit.gda.pl/default.aspx.

Swoją drogą, liczba informacji zwrotnych o ptakach szalenie wzrosła w ostatnich 15 latach z dwóch powodów. Pierwszy to rozwój obrączek możliwych do identyfikacji z daleka. Są to przede wszystkim obrączki plastikowe, ale też metalowe. Drugim zupełnie przełomowym momentem było wprowadzenie aparatów cyfrowych. W tej chwili absolutnie każdy np. na plaży w Sopocie może zrobić zdjęcie telefonem komórkowym łabędziowi z obrączką i przesłać nam tę informację. Przełomowym momentem dla ornitologów było również wprowadzenie oprogramowania umożliwiającego sprawne zarządzanie bazami danych.

Plastikowe obrączki są ­łatwiejsze do odczytania z daleka, za to metalowe są o wiele trwalsze.Tomasz MokwaPlastikowe obrączki są ­łatwiejsze do odczytania z daleka, za to metalowe są o wiele trwalsze.

Jak rozumieć nowy typ obrączek? Dlaczego ptaki noszą teraz dwie?
Do tej pory stosowano jedną obrączkę ze stopu aluminium lub ze stali. Niedawno zaczęliśmy używać też kolorowych znaczników plastikowych, indywidualnie numerowanych. Można odczytać je z dużej odległości bez potrzeby chwytania ptaka. A dlaczego obrączki są dwie? Plastikowa jest znacznie mniej trwała – po kilku latach wyciera się, kruszy i spada. A metalowa jest wieczna.

Kolory to fragmenty kodu. Znaczenie ma więc kolor obrączki (czasami przypisany do państwa), kod alfanumeryczny i gatunek ptaka. Te same obrączki kolorowe mogą być zakładane różnym gatunkom. Np. żółtą z literami AAA może nosić dzwoniec i łabędź – patrzymy wtedy na gatunek, żeby dokładnie oznaczyć ptaka. Jeśli ktoś znajdzie samą obrączkę i nie wie, jaki gatunek ją nosił, to może jeszcze sugerować się jej wielkością.

Czy ptaki rozróżniają kolory?
Doskonale. Dlatego tak wiele jest bardzo kolorowych. Widzą nawet więcej kolorów niż my, np. spektrum czerwonego, zielonego, niebieskiego i ultrafioletowego. Były więc takie obawy, że żółty kolor obrączki u dzwońca, który sam jest żółtawy, może zwiększyć jego atrakcyjność u partnera, ale na razie nie mamy takich sygnałów.

Tomasz Mokwa jest kierownikiem Stacji Ornitologicznej Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Gdańsku.

Wiedza i Życie 5/2019 (1013) z dnia 01.05.2019; Ornitologia; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Z chipem w przestworzach"

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną