||| ||| Pixabay
Środowisko

Koty: jak je zrozumieć

Kocie Ścieżki Przewodnik po krętych drogach kociego umysłu.materiały prasowe Kocie Ścieżki Przewodnik po krętych drogach kociego umysłu.
Koty lubią stabilność, przewidywalność i stałe zwyczaje – mówi dr n. wet. Jagna Kudła, z którą rozmawia Olga Orzyłowska-Śliwińska.

Trwa sezon wakacyjny. Co Pani sądzi o zabieraniu kota na wakacje?
Koty lubią stabilność, przewidywalność i stałe zwyczaje. Tymczasem podróż, zwłaszcza długa, powoduje silny stres. Bardzo dużo zależy od odpowiednio wczesnego treningu. Niektóre koty pływają z opiekunami na jachcie, są spokojne i zrelaksowane w transporterze, dobrze znoszą także długą jazdę samochodem. Wymaga to jednak sporego wysiłku włożonego w prawidłową socjalizację zwierząt. Okres wczesnej socjalizacji kociąt trwa do 9 tyg. życia, więc sporo zależy od hodowcy. To on powinien przyzwyczaić kocięta do transportera i jazdy samochodem. Kiedy kocię poczuje się już pewnie w nowym domu, a więc minie u niego stres związany ze zmianą miejsca zamieszkania, kontynuujemy socjalizację. Polega to na przyzwyczajeniu malucha do szelek i stopniowym odkrywaniu świata. Nic na siłę – aby takie ćwiczenia przyniosły dobry efekt, kotek nie może się bać. Nie można go po prostu wziąć pod pachę i zanieść do parku. Transporter powinien stać na stałe w mieszkaniu, a kocię można zabierać w nim do samochodu nawet tylko po to, aby pobawić się w środku pojazdu. Przydatne jest również rozpylanie feromonów twarzowych F3 w samochodzie lub transporterze, ale nie później niż na 15 min przed umieszczeniem w nim kota.

Krzywdzący wobec kotów jest mit, że przywiązują się do miejsca, a nie do swoich opiekunów. To nieprawda. Podobnie jak u psów, koty mogą cierpieć z powodu lęku separacyjnego i odczuwać frustrację związaną z nieobecnością domowników. Samotność lepiej jednak znosić na własnym terytorium niż w obcym miejscu. Jeśli kot źle znosi podróż, to najlepiej zostawić go w domu pod opieką znanej mu osoby. Do takiej opieki też trzeba się odpowiednio przygotować – zostawić kotu niespodzianki, feromony, poinformować opiekuna o kocich rytuałach i ulubionych kryjówkach.

Krzywdzący wobec kotów jest mit, że przywiązują się do miejsca, a nie do swoich opiekunów.PixabayKrzywdzący wobec kotów jest mit, że przywiązują się do miejsca, a nie do swoich opiekunów.

Czy kot może mieć chorobę lokomocyjną?
Niektóre zwierzęta znoszą podróż bardzo dobrze, inne fatalnie. Miauczenie, wyrywanie się, oddawanie kału i moczu pod siebie oraz wymioty mogą wynikać z odczuwania strachu podczas podróży. W wielu przypadkach kot stara się z czasem unikać wszelkich sytuacji, które mogą (ale nie muszą) zapowiadać np. jazdę samochodem, czyli dochodzi do rozwinięcia się lęku lokomocyjnego. Kiedy kot jest spokojny lub wręcz apatyczny, ślini się i dopiero potem wymiotuje – są to zazwyczaj objawy choroby lokomocyjnej, choć i w tym przypadku może rozwinąć się wtórnie lęk lokomocyjny, ponieważ kot nie będzie chciał uczestniczyć w czymś, co powoduje u niego złe samopoczucie.

Jeśli lekarz rozpozna u kota lęk lub chorobę lokomocyjną, można spróbować go odwrażliwić i przeciwwarunkować na bodźce związane z podróżą. Trening ten trwa jednak zwykle dłużej niż wcześniejsze przystosowanie mruczka do podróży. Terapię można wspierać lekami, ale tylko pod okiem lekarza weterynarii, ponieważ lekarstwa „ludzkie” mogą dać odwrotne skutki, np. zamiast wyciszyć, nasilą lęk.

Problemem wielu właścicieli kotów jest oddawanie moczu poza kuwetą. Jak ustalić powód?
O tym można by napisać niejedną książkę. Kot to wyjątkowo czyste zwierzę, więc z jego punktu widzenia załatwianie się np. za kanapą może być zachowaniem czystości, skoro z jakichś względów nie odpowiada mu kuweta. Ale powodem pozostawiania przez koty mokrych niespodzianek bywają też m.in. choroby somatyczne i zaburzenia behawioralne. Pierwszym etapem ustalenia źródła problemu powinny być zatem badanie kliniczne i analiza moczu.

Powodem pozostawiania przez koty mokrych niespodzianek bywają m.in. choroby somatyczne i zaburzenia behawioralne.PixabayPowodem pozostawiania przez koty mokrych niespodzianek bywają m.in. choroby somatyczne i zaburzenia behawioralne.

Przyczyny somatyczne – będące bardzo często przyczyną nie tylko przypadkowego oddawania moczu w mieszkaniu, ale i znakowaniem terenu – to przede wszystkim choroby pęcherza moczowego czy nerek, ale też otyłość, zaburzenia poznawcze i praktycznie wszystkie choroby przebiegające z bólem. Jedna z moich pacjentek z pozoru cierpiała na nietrzymanie moczu. W rzeczywistości tak długo wstrzymywała się przed pójściem do kuwety, że rozluźnienie mięśni po zaśnięciu powodowało oddawanie moczu podczas snu. Kotka miała wiele objawów behawioralnych: załatwianie poza kuwetą, wylizywanie brzucha oraz rozdrapywanie się do krwi. Jak się okazało, powodem wstrzymywania moczu było zapalenie pęcherza moczowego, które skutkowało wystąpieniem zaburzeń behawioralnych.

Koty obu płci mogą też znakować teren, co oznacza najczęściej pozostawianie niewielkich ilości moczu na powierzchni pionowej na wysokości nosa kota lub wyżej, na widoku, w kluczowych miejscach: drzwi, okna, klapki w drzwiach, klatka schodowa, ściany w kuchni. Znakowane są też urządzenia elektryczne i elektroniczne, które emitują ciepło, np. tostery… Kot znakujący moczem robi to najczęściej w pozycji stojącej. W charakterystyczny sposób przebiera wówczas tylnymi kończynami i potrząsa ogonem.

A czy kastracja coś tu pomoże? Czy przy okazji zlikwiduje skłonność do włóczęgostwa i walk z innymi kotami? Czy wykastrowany kocur zamieni się w ciepłe kluchy?
Kastracja może rozwiązać różne problemy – zaczynając od szeroko rozumianego problemu bezdomności poprzez awantury z kocimi sąsiadami o terytorium i znakowanie terenu moczem. Osobowość i temperament zwierzęcia są jednak uwarunkowane genetycznie, więc kastracja ich nie zmieni. Naukowcy udowodnili, że zabieg nie zmniejsza aktywności łowieckiej, chęci do zabawy ani ogólnej sprawności, choć wykazano również, że kastrowane koty są ogólnie nieco mniej aktywne. Po zabiegu zmniejszają się również potrzeby terytorialne kotów, dlatego rzadziej wdają się w bójki, zwłaszcza że wykastrowany kot nie jest już odbierany w kategoriach konkurencji do samic przez inne kocury. Jeśli jednak zajdzie taka potrzeba, kastrat obroni się tak samo sprawnie jak przed zabiegiem. Niestety kot, któremu przybędzie kilka kilo, traci ochotę do intensywnych zabaw. Z kolei im kot mniej się rusza, tym bardziej tyje i błędne koło się zamyka. Dlatego ważne, żeby po kastracji szczególnie zadbać o jakość pożywienia, ilość stosowną do masy ciała oraz zapewnić dużo ruchu, np. w postaci zabawy.

Jakie feromony czuje kot?
Feromony to substancje służące do przekazywania informacji pomiędzy zwierzętami tego samego gatunku. Do odczytywania tych wiadomości niezbędny jest sprawnie funkcjonujący narząd lemieszowy (inaczej Jacobsona), znajdujący się pomiędzy twardym podniebieniem a przegrodą nosową. Pobudzenie receptorów znajdujących się w nabłonku narządu aktywuje znajdujące się w mózgu podwzgórze i ciało migdałowate, dzięki czemu reakcja na poznaną poprzez ten zmysł informację potrafi być naprawdę błyskawiczna. To dlatego kot, jeśli wyczuje feromony strachu pozostawione przez innego kota, np. w wydzielinie gruczołów okołoodbytowych, natychmiast reaguje strachem, nawet jeśli nie widzi bezpośredniego zagrożenia. Praktycznie w każdej wydzielinie i wydalinie ciała kota znajdują się feromony, chociaż do tej pory udało się wyodrębnić ich niewiele.

Takie feromony mogą mieć jakieś zastosowanie?
W terapii zaburzeń zachowania kotów najczęściej używa się feromonów twarzowych F3 i F4. Stosowane są również feromony kojące, wydzielane przez gruczoły łojowe znajdujące się wokół sutków karmiącej kotki. Aby zachęcić koty do drapania powierzchni, które zdaniem opiekuna bardziej się do tego nadają niż nowa kanapa, stosuje się feromony gruczołów międzypalcowych. Kocie feromony dostępne w preparatach komercyjnych są uzyskiwane sztucznie, ponieważ znana jest budowa tych cząsteczek. Jest to jednak trudny proces, a warto zaznaczyć, że większość zwierzęcych feromonów to substancje złożone i wyodrębnienie jednej cząsteczki nie jest jednoznaczne z uzyskaniem substancji, która może przekazywać konkretną informację.

Koty mają silny instynkt łowiecki i nie zmienił tego proces udomowienia.PixabayKoty mają silny instynkt łowiecki i nie zmienił tego proces udomowienia.

Działanie feromonów zostało udokumentowane w badaniach, natomiast najlepsze efekty uzyskuje się wówczas, gdy feromonoterapię łączy się z innymi technikami wspomagającymi leczenie problemów behawioralnych. Warto też pamiętać, że wiele zaburzeń zachowania może mieć podłoże somatyczne. W takich przypadkach kocie feromony mogą jedynie łagodzić stres wywołany chorobą, ale problem behawioralny będzie się utrzymywał, ponieważ nie zlikwidujemy jego głównej przyczyny.

Dlaczego kot przynosi ofiary do domu?
Koty mają silny instynkt łowiecki i nie zmienił tego proces udomowienia. Z badań przeprowadzonych z zastosowaniem miniaturowych kamer umieszczanych na kocich grzbietach wynika, że koty nie zjadają większości swoich ofiar (porzucają je po upolowaniu), a do domu – jak wiele osób twierdzi, „w prezencie” dla opiekunów – przynoszą jedynie ok. 23% zdobyczy. Mowa o naprawdę dużych liczbach zabitych zwierząt. Badania dr Dagny Krauze-Gryz, dr. Jakuba Gryza i dr. Michała Żmihorskiego wskazują, że koty zabijają w Polsce rocznie ok. 631 mln ssaków i niemal 144 mln ptaków. Wiele z tych zwierząt jest objętych ochroną gatunkową.

U kotów domowych naturalne jest przynoszenie jedzenia karmiącym kotkom przez spokrewnione kotki, a wyjątkowo nawet kocury, jeśli przynależą do tej samej kolonii. Uczenie kociąt polowania nie wymaga instynktu macierzyńskiego, więc koty mieszkające z ludźmi być może próbują pomóc swoim mało sprawnym towarzyszom, przynosząc im upolowane zwierzęta. Możliwości jest jednak więcej. Na przykład u kotowatych występuje wrodzone zachowanie przenoszenia zdobyczy w bezpieczne miejsce, jeśli zwierzę nie może lub nie chce zjeść jej na miejscu. Niektóre zwierzęta, np. ryjówki, są po prostu niejadalne ze względu na obecne po bokach ciała i u nasady ogona gruczoły produkujące niesmaczną i śmierdzącą piżmem wydzielinę.

Aktywność łowiecką kotów można i należy zmniejszać przede wszystkim poprzez ograniczanie wychodzenia, zwłaszcza nocą. Można stosować różnego rodzaju bariery fizyczne (np. woliery lub specjalne ogrodzenia) oraz kocią biżuterię, która utrudnia im polowanie, czyli specjalne obroże o udowodnionym naukowo działaniu. Mechanizm działania tych obroży zależy od produktu – wielobarwne kryzy odstraszają wrażliwe na kolory ptaki i gady, natomiast miniaturowe śliniaki uniemożliwiają schwytanie zdobyczy, więc skutecznie ograniczają również liczbę zabijanych ssaków. Jak już wcześniej wspomniałam, koty można również wyprowadzać na smyczy.

Czy koty mogą cierpieć na ból stawów?
Koty są mistrzami w ukrywaniu bólu. Bardzo często trafiają do mnie koty z podejrzeniem zaburzeń behawioralnych lub psychicznych, ale w znacznej części przypadków okazuje się, że u podłoża problemu leży ból. Opiekunowie często nie rozumieją, że kot się skarży. Samo zwyrodnieniowe zapalenie stawów kończyn i kręgosłupa to choroba, na którą cierpi ok. 40% ich populacji. Podobnie jak u ludzi choroba ta staje się bardziej dokuczliwa w wilgotnych i chłodnych miesiącach. U kotów powyżej 12. roku życia objawy zwyrodnieniowego zapalenia stawów ma 90% zwierząt, a z każdym rokiem ryzyko arthritis zwiększa się u nich o 14%.

Opiekunowie często nie rozumieją, że kot się skarży. Samo zwyrodnieniowe zapalenie stawów kończyn i kręgosłupa to choroba, na którą cierpi ok. 40% ich populacji.PixabayOpiekunowie często nie rozumieją, że kot się skarży. Samo zwyrodnieniowe zapalenie stawów kończyn i kręgosłupa to choroba, na którą cierpi ok. 40% ich populacji.

Kot odczuwający ból przestaje korzystać z wyżej położonych miejsc, które wcześniej chętnie odwiedzał, długo się przymierza, żeby gdzieś wskoczyć, albo rezygnuje z zabawy i innych lubianych czynności. Rozpoznanie bólu wymaga uwagi i dobrej obserwacji. Dlatego przy najmniejszym podejrzeniu warto zbadać kota. Można też nagrać film pokazujący jego zachowanie, bo w gabinecie weterynaryjnym trudno go będzie do tego przekonać.

Czy koty są wrażliwe na koronawirusy?
Koronawirusy wywołujące choroby u zwierząt to bardzo duża grupa różniących się od siebie zarazków. W zeszłym roku sporo obaw budziła możliwość rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 (należącego do beta-koronawirusów) przy udziale zwierząt domowych, w tym oczywiście kotów (zapadających na choroby wywoływane przez alfa-koronawirusy). Szybko jednak się okazało, że nasi mruczący przyjaciele, mimo że potencjalnie wrażliwi na koronawirusa wywołującego COVID-19, nie stanowią zagrożenia dla ludzi. Jeśli kot zarazi się tym koronawirusem, najczęściej choruje bezobjawowo lub z lekkimi objawami ze strony układu oddechowego albo pokarmowego. Choroba trwa krótko i nie przenosi się na ludzi, choć w warunkach eksperymentalnych wirus przenosił się na inne koty. Jak różni się SARS-CoV-2 od innych koronawirusów wywołujących choroby u zwierząt towarzyszących, świadczy chociażby fakt, że testy służące do wykrywania wirusów w tej drugiej grupie nie nadają się do diagnostyki koronawirusa, który spowodował obecną pandemię. Z kolei koci koronawirus jelitowy (FCoV) nie zaraża psów i odwrotnie. Psy nie zapadają również na zakaźne zapalenie otrzewnej (FIP) – śmiertelną chorobę kotów, wywoływaną przez mutację koronawirusa jelitowego, który u jednego kota może nie powodować żadnych objawów, u drugiego wywoła łagodne zapalenie jelit, a u trzeciego wspomniane zapalenie otrzewnej.

Jakie czynniki decydują więc, że u zakażonego kota rozwinie się FIP, a nie lżejsza choroba?
Wydaje się, że kluczowy jest stres, spowodowany np. zmianą miejsca zamieszkania, dużym zagęszczeniem kotów (w hodowlach, schroniskach, domach tymczasowych) lub zabiegiem. Częściej chorują koty młode (poniżej roku) oraz rasowe. Głównym źródłem zakażenia jest kał chorujących zwierzaków. FIP rzadko występuje u kotów wychodzących, chociaż teoretycznie mają one większy kontakt z odchodami niż te trzymane w domach. Zarazki można bowiem przenieść np. na butach. Trzeba tu wspomnieć, że wirusy wywołujące FIP łatwo inaktywować, stosując środki dezynfekcyjne lub detergenty. Niestety, jeśli kot zachoruje na FIP, rokowanie jest złe ze względu na wysoką śmiertelność i bardzo ograniczone możliwości leczenia. Postać wysiękowa zapalenia otrzewnej zabija koty w ciągu dni lub tygodni od wystąpienia pierwszych objawów, postać bezwysiękowa zaś może spowodować śmierć dopiero po kilku miesiącach choroby.

Najczęściej (w 90% przypadków) uczula alergen Fel d1 (sekretoglobulina), produkowany w gruczołach ślinowych, łojowych i okołoodbytowych, więc kot rozprowadza go po włosach podczas toalety.PixabayNajczęściej (w 90% przypadków) uczula alergen Fel d1 (sekretoglobulina), produkowany w gruczołach ślinowych, łojowych i okołoodbytowych, więc kot rozprowadza go po włosach podczas toalety.

Co kociego uczula ludzi?
Często powtarzanym mitem jest to, że niektóre koty mają włosy, a nie sierść, i dlatego nie uczulają. Otóż najczęściej (w 90% przypadków) uczula alergen Fel d1 (sekretoglobulina), produkowany w gruczołach ślinowych, łojowych i okołoodbytowych, więc kot rozprowadza go po włosach podczas toalety. Alergen trafia także w miejsca oznaczone śliną i znajduje się w złuszczonym naskórku. Więcej produkują go samce niż samice, więc łatwiej o uczulenie w domu zamieszkanym przez samca, zwłaszcza niekastrowanego. Co ciekawe, koty o jasnym umaszczeniu dowolnej rasy produkują mniej Fel d1 niż bure czy czarne.

Rzadziej uczulającym alergenem jest Fel d2 – albumina surowicy kota wydzielana z moczem. Kot „hipoalergiczny” to taki, który produkuje mniej alergenu Fel d1 oraz mniej linieje, co ogranicza ilość złuszczanego naskórka, z którym ten alergen dostaje się do dróg oddechowych człowieka. Wśród ras kotów o takich cechach wymienia się balijskiego, jawajskiego, devon rex, cornish rex, syberyjskiego, bengalskiego, syjamskiego, orientalnego krótkowłosego oraz rosyjskiego niebieskiego.

To, że kot produkuje mniej Fel d1, nie znaczy, że w ogóle tego nie robi. Na razie nie udało się wyhodować mruczka, który by nie uczulał, choć podejmowano już próby inżynierii genetycznej w tym kierunku.

Czy koty przeżywają żałobę?
Owszem, zarówno po utracie bliskich współtowarzyszy, jak i opiekunów. Często po stracie ulubionego towarzysza zwierzę aktywnie go poszukuje. Jest zagubione, wokalizuje lub popada w apatię, a nawet depresję. Podczas takiej żałoby zwierzęta mniej jedzą, więcej śpią, nie są skore do zabaw. Są to objawy silnego stresu.

Według badań Eisenbergera przeprowadzonych u ludzi uczucie straty bliskiej osoby może być bliskie odczuwaniu fizycznego bólu. Zjawisko to wiąże się ze spadkiem stężenia endogennych opioidów i oksytocyny oraz zwiększeniem obrotu kwasu glutaminowego, neuroprzekaźnika. Ponieważ zwierzęta odczuwają te same podstawowe emocje co ludzie, wydaje się logiczne, że strata przyjaciela, czyli osobnika, do którego zwierzę jest bardzo przywiązane, ma takie same fizjologiczne skutki jak u człowieka. Depresja, która może być konsekwencją straty, ma najczęściej podłoże serotoninergiczne. Wielu zwierzętom w takiej sytuacji można pomóc tylko poprzez zastosowanie odpowiednich leków. Farmakoterapii oczywiście musi towarzyszyć odpowiednie postępowanie behawioralne.

Koty przeżywają żałobę zarówno po utracie bliskich współtowarzyszy, jak i opiekunów. Często po stracie ulubionego towarzysza zwierzę aktywnie go poszukuje.PixabayKoty przeżywają żałobę zarówno po utracie bliskich współtowarzyszy, jak i opiekunów. Często po stracie ulubionego towarzysza zwierzę aktywnie go poszukuje.

Przede wszystkim zwierzętom należy dać czas, żeby oswoiły się z nową sytuacją. Bardzo pomaga utrzymanie stałych rytuałów, czyli pór posiłku, spaceru, zabawy itd. Należy również ograniczyć wprowadzanie jakichkolwiek zmian w otoczeniu kota, które mogłyby go dodatkowo zestresować. Chodzi zarówno o przemeblowanie, remont czy wprowadzanie nowych domowników.

Zwierzę związane jest ze swoim towarzyszem lub opiekunem indywidualną więzią i nie da się jej łatwo ani szybko zastąpić. Można ewentualnie próbować stworzyć nową więź, ale dopiero po ustaniu okresu „żałoby”. Może to potrwać około miesiąca, ale nie wszystkie zwierzęta wracają do normalnego stanu w takim czasie. Warto zaznaczyć, że żałobę należy odróżnić od SAD, czyli choroby afektywnej sezonowej (ang. seasonal affective disorder), która jest rodzajem depresji występującej również u kotów, a także od apatii spowodowanej chorobą somatyczną. Tym bardziej że stres związany z utratą towarzysza może spowodować ujawnienie się choroby, z którą kot wcześniej sobie radził. Więcej o SAD, jak również innych przyczynach złego samopoczucia u kotów oraz jak sobie radzić w konkretnych przypadkach piszę w moim e-booku, który niebawem będzie dostępny również w wydaniu książkowym.

Dr Jagna Kudła jest lekarzem weterynarii i behawiorystką, autorką książki „Kocie ścieżki. Przewodnik po krętych drogach kociego umysłu”.

Wiedza i Życie 8/2021 (1040) z dnia 01.08.2021; Wywiad; s. 42

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną