Pojazd autonomiczny. Pojazd autonomiczny. Pixabay
Technologia

Świat na autopilocie

Traktory, pociągi, statki, helikoptery, myśliwce – pojazdy wszelkiego typu zyskują inteligencję i uczą się pracować autonomicznie. Choć mogą przewozić ludzi i towary, obsiać pole czy dostarczyć pizzę, to niektórzy eksperci obawiają się, że będą też zbyt samodzielnie walczyć w konfliktach zbrojnych.

Gaszący pożar lasu strażak musi zabrać z sobą nawet 30 kg sprzętu. To oznacza, że traci wiele sił, zanim jeszcze dotrze na miejsce, pokonując trudny teren. Elektrownie słoneczne wymagają regularnego usuwania przesłaniającej słońce roślinności. Z kolei przy zbiorze płodów rolnych trzeba zorganizować sprawny transport, a np. w sadzie – zastosować opryski. Co łączy te problemy? W testach przeprowadzonych niedawno przez koncern Honda wszystkie te zadania wykonywał nowy wielozadaniowy terenowy pojazd, który nie potrzebuje kierowcy. Wynalazek podąża za człowiekiem, porusza się między wybranymi punktami albo według złożonej zaprogramowanej trasy, a przy tym może być wyposażony we wszelkie dodatkowe podzespoły, jak pojemniki na sprzęt, kosiarka czy urządzenie do opryskiwania roślin. Honda widzi zastosowania swojego dzieła w rozmaitych dziedzinach, m.in. właśnie w rolnictwie, przy gaszeniu pożarów, a także w akcjach ratowniczych, na placach budowy, przy usuwaniu śniegu czy przy zarządzaniu krajobrazem. Tymczasem autonomicznych pojazdów, służących do przeróżnych celów, jest o wiele więcej.

W polu, na lotnisku, w kopalni

Zaprezentowany w ubiegłym roku traktor japońskiej firmy Yanmar może samodzielnie i z konieczną podczas prac na roli precyzją przemierzać wybrany obszar, cofać się w razie potrzeby, zatrzymywać i zakręcać. Do sterowania maszyną wystarczy tablet, przy czym jedna osoba obsłuży nawet dwa urządzenia jednocześnie. Nieco podobnie działają odśnieżarki szwedzkiej firmy Semcon, przeznaczone do oczyszczania pasów startowych. Pojazdy potrafią współpracować ze sobą w diagonalnym ustawieniu – podczas gdy jeden pług spycha śnieg ze swojego toru na bok, kolejny przesuwa go jeszcze dalej, usuwając z nawierzchni. Z kolei Innovative Autonomous Haulage Vehicle firmy Komatsu to ciężarówka bez… kabiny dla kierowcy. Doskonale radzi sobie sama z zadaniem przewozu materiału wydobytego w kopalni odkrywkowej. Usunięcie niepotrzebnej kabiny pozwoliło przy tym na lepsze rozłożenie ciężaru na dwóch osiach pojazdu, który może wieźć 230 t z prędkością do 64 km/h.

Inteligentny transport na lądzie i na morzu

Jeśli da się zrezygnować z kierowcy, to można także z maszynisty – z takiego założenia wyszła zajmująca się wydobyciem surowców firma Rio Tinto, która w 2017 r. na 100-kilometrowej trasie przeprowadziła test autonomicznego pociągu towarowego. Koncern zamierza wprowadzić tego typu składy do obsługi swoich kopalń. W czasie prób pojazd bezpiecznie pokonał odcinek z Wombat Junction do Paraburdoo bez maszynisty na pokładzie. „Ten zakończony sukcesem pilotażowy przejazd wyraźnie przybliżył nas do celu, jakim jest wprowadzenie pierwszej na świecie sieci jeżdżących na długich trasach w pełni autonomicznych pociągów towarowych, co znacząco zwiększy bezpieczeństwo i produktywność” – tak dokonanie skomentował prezes Rio Tinto Chris Salisbury.

Podobnie może w niedalekiej przyszłości wyglądać transport morski. Otóż zajmująca się produkcją nawozów sztucznych firma Yara razem z produkującym oprzyrządowanie nawigacyjne i automatykę morską przedsiębiorstwem Kongsberg pracuje nad mierzącym ponad 70 m elektrycznym autonomicznym kontenerowcem „Yara Birkeland”, który ma transportować chemikalia i nawozy na 50-kilometrowej trasie między trzema miejscowościami: Herøya, Brevik i Larvik. Tymczasem Kongsberg razem z zajmującym się transportem morskim koncernem Wilhelmsen założył firmę Massterly – pierwsze na świecie przedsiębiorstwo, które ma obsługiwać automatyczne statki transportowe. „Obecnie znajdujemy się na początku rozwoju, ale wierzymy, że w bliskiej przyszłości powstanie znaczący rynek dla tego typu usług” – powiedział Thomas Wilhelmsen, prezes grupy Wilhelmsen.

Automatyczne miasto

Podobne zmiany czekają miejski krajobraz – w nieodległej przyszłości oprócz inteligentnych samochodów osobowych można będzie spodziewać się na ulicach różnego typu samodzielnych pojazdów dużych i małych. W sierpniu ubiegłego roku firma Siemens zaprezentowała w Poczdamie autonomiczny tramwaj. Choć motorniczy czuwał w kabinie, to pojazd, kierując się tylko własnymi sensorami, pokonał sześciokilometrową trasę wiodącą przez miejski teren, radząc sobie nawet z ustawianymi na jego drodze przeszkodami. Podobnie będzie najprawdopodobniej wyglądała przyszłość transportu autobusowego. Na przykład nieduży, przypominający gondolę kolejki linowej Olli firmy Local Motors z Arizony wykorzystuje system sztucznej inteligencji Watson, stworzony przez IBM. System, który zasłynął z udziału w teleturnieju „Jeopardy!”, pozwala także pasażerom rozmawiać z autobusem. Mogą np. uzyskać odpowiedź na zadane w naturalnej mowie pytanie o pokonywaną trasę, pogodę czy o to, gdzie znaleźć godną polecenia restaurację. Autonomiczne pojazdy mogą też zastąpić kurierów, dostawców pizzy czy zakupów. Do takich urządzeń należy wynalazek firmy Starship Technologies. Zasilany elektrycznie nieduży robot jeździ na sześciu kołach i może dostarczać małe ładunki w promieniu 5 km od bazy. Jego pracę co prawda nadzoruje człowiek, ale docelowo producent chce, aby jedna osoba monitorowała aż setkę takich maszyn. Ci elektroniczni dostawcy już pracują na ulicach. „Nasze roboty przemierzyły do tej pory 200 tys. km na całym globie – w 100 miastach i 20 krajach. Sfinalizowały dziesiątki tysięcy realnych dostaw do klientów i w czterech krajach działają 7 dni w tygodniu. Obecnie wykorzystują w pełni swoje możliwości w Hamburgu, Mountain View w Kalifornii, estońskim Tallinie i Milton Keynes w Wielkiej Brytanii” – powiedział „Wiedzy i Życiu” przedstawiciel przedsiębiorstwa Henry Harris-Burland.

Na polu walki

Rozwój autonomicznych pojazdów może niestety niekiedy niepokoić. W ubiegłym roku świat obiegła szeroko komentowana informacja o tym, że duża koreańska firma produkująca broń, Hanwha Systems, nawiązała współpracę z Korea Advanced Institute of Science and Technology (KAIST), aby rozpocząć badania nad opartymi na sztucznej inteligencji systemami wojskowymi. Nie chodzi tylko o autonomiczne maszyny. Zapowiedziano prace nad układami decyzyjnymi, algorytmami nawigacyjnymi pozwalającymi na wielkoskalowe działania bezzałogowych pojazdów podwodnych, mechanizmami lotniczymi i inteligentną technologią rozpoznawania i śledzenia celów. Inicjatywa spotkała się jednak z bojkotem ekspertów w dziedzinie sztucznej inteligencji z różnych części świata, żądających wprowadzenia do nowej technologii znaczącej kontroli ze strony człowieka. Powierzenie maszynom kluczowych decyzji w zakresie walki zbrojnej zdaniem wielu specjalistów wiąże się bowiem ze zbyt dużym zagrożeniem. Akcja przyniosła skutek. KAIST zapewniło, że nie zamierza pracować nad autonomiczną bronią poza kontrolą człowieka czy tzw. robotami zabójcami, ani nie będzie prowadzić w ogóle żadnych badań stojących w sprzeczności z ludzką godnością.

Walka w górze i w dole

Automatyczne pojazdy jednak odważnie torują sobie drogę na pola działań militarnych. Na przykład w ramach programu Wingman amerykańska armia pracuje nad uzbrojonymi autonomicznymi pojazdami, które będą współpracowały z żołnierzami. Mają być one zdolne do samodzielnego poruszania się oraz śledzenia celów, choć decyzja o otwarciu ognia będzie należała do człowieka. To nie tylko kwestia etyki czy rozsądku – stojący za projektem specjaliści przyznają, że jeszcze długo maszyny nie będą w stanie samodzielnie podejmować właściwych decyzji tego typu. A jeśli się kiedyś tego nauczą? To ważne pytanie, bo wojskowe inteligentne wynalazki będą najprawdopodobniej działać na lądzie, w powietrzu i na wodzie. W ubiegłym roku helikopter UH-1, wyposażony w rozwijany przez Aurora Flight Services (koncern Boeing) Autonomous Aerial Cargo Utility System (AACUS), ukończył złożoną treningową misję, w której samodzielnie dostarczył sprzęt i zapasy przebywającym w odległym miejscu żołnierzom. Śmigłowiec może poruszać się całkowicie samodzielnie, w tym planować trajektorię lotu, a nawet lądować w nierozpoznanym wcześniej niebezpiecznym otoczeniu.

Ze skomplikowanymi zadaniami w powietrzu poradził już sobie także samolot myśliwski. Lockheed Martin przeprowadził demonstrację, w której autonomiczny F-16 współpracował z grupą załogowych maszyn w czasie ćwiczebnego ataku na naziemny cel. Samolot z powodzeniem reagował na przedstawiane mu symulowane zagrożenia, usterki czy utratę komunikacji. Przynajmniej na razie nie ma jednak ani latać, ani atakować samodzielnie. Taka maszyna ma natomiast uwolnić pilota od konieczności zajmowania się bieżącymi zagrożeniami i podstawową obsługą samolotu, tak aby mógł skoncentrować się na podejmowaniu złożonych decyzji dotyczących misji.

Autonomicznie mogą wkrótce także działać jednostki wodne. Do takich należy Anti-Submarine Warfare Continuous Trail Unmanned Vessel – zbudowany przez firmę Leidos okręt przeznaczony do wykrywania wrogich łodzi podwodnych, który jest w stanie pracować całymi miesiącami bez żadnej osoby na pokładzie. Niewykluczone, że przyda się także do poszukiwania autonomicznych okrętów podwodnych. W 2016 r. Boeing przedstawił już samodzielną niedużą łódź podwodną „Echo Voyager”. Obecnie przeznaczona jest tylko do zbierania danych na potrzeby nauki czy wojska, ale to przecież dopiero pierwsze kroki bardzo młodej jeszcze technologii. To samo można powiedzieć o wszystkich autonomicznych pojazdach. Aby zobaczyć, co za ich sprawą nas czeka, musimy trochę poczekać, aż się rozpędzą.

Marek Matacz
niezależny dziennikarz popularnonaukowy, z wykształcenia biotechnolog

Wiedza i Życie 3/2019 (1011) z dnia 01.03.2019; Technika; s. 34

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną