Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Shutterstock
Technologia

Jazda bez trzymanki, czyli opowieść o rowerowych wynalazkach

Elektryczne koła, laserowe lampki, kierownice z nawigacją, atakujące złodzieja zabezpieczenia – to pomysły wynalazców, którzy dwoją się i troją, aby uatrakcyjnić czy uprzyjemnić jazdę rowerem oraz uczynić ją bezpieczniejszą. Dzięki ich koncepcjom zwykły jednoślad z lampką i dzwonkiem może niedługo sprawiać wrażenie pojazdu zabytkowego.

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


W 2018 roku, po 8 latach od pierwszej prezentacji, która bardzo zaintrygowała miłośników jazdy rowerowej, inżynierowie z Massachusetts Institute of Technology wreszcie wprowadzili na rynek swój pomysł. Mowa o Copenhagen Wheel – tylnym kole, które zamienia zwykły rower w pojazd elektryczny. Silnik, bateria i niezbędna elektronika kryją się w stosunkowo niedużej obudowie umieszczonej wokół piasty. Wspomagające rowerzystę koło uruchamia się w trakcie wzmożonego pedałowania, a w czasie hamowania przechwytuje energię i zamienia ją w prąd, który dodatkowo ładuje baterię. W ten sposób można przejechać do 50 km na jednym ładowaniu akumulatora. Pracą e-koła poprzez łącze Bluetooth steruje smartfonowa aplikacja, za pomocą której można ustawić tryb jazdy – eco, standard lub turbo – sprawdzić stan baterii, prześledzić przejechaną trasę czy zablokować koło. Ze wsparciem elektrycznego silnika można poruszać się całkiem szybko, a ograniczenie wysiłku wkładanego w jazdę sprawia, że czujemy się jak na spacerze.

Od prezentacji pomysłu w Kopenhadze minęło jednak dużo czasu i twórcom wynalazku wyrosła niemała konkurencja, co z kolei cieszy miłośników dwukołowej jazdy. Ktoś, kto chciałby zmienić swój zwykły rower w pojazd elektryczny, może już wybierać spośród różnorodnych urządzeń – FlyKly Smart Wheel oraz Centinel Wheel również montuje się zamiast tylnego koła, a z przodu można założyć GeoOrbital, Electron Wheel czy UrbanX.

To nie wszystko, bo np. add-e to umieszczony pod pedałami nieduży silnik z małą rolką, która styka się bezpośrednio z oponą. Z kolei system Bimoz napędza przednią zębatkę i łańcuch. Ale elektryczne silniki to tylko część z licznie pojawiających się wynalazków rowerowych.

Jeden z rodzajów umieszczenia lamp diodowych w rowerowych kołach.ShutterstockJeden z rodzajów umieszczenia lamp diodowych w rowerowych kołach.

Lasery i obrotowe światła

Do jazdy wiele może wnieść nawet tak prosty gadżet jak lampka, pod warunkiem że się ją odpowiednio zmodyfikuje. Na przykład Laserlight firmy Blaze nie tylko rozświetla drogę mocnymi diodami, ale jeszcze dzięki laserowi wyświetla 6 m przed rowerem, na jezdni, widoczny z różnych kątów zielony piktogram bicykla. Obrazek ostrzega innych kierowców, np. wyjeżdżających zza zakrętu.

Tymczasem twórcy systemu o nazwie Revolights zupełnie odmienili ideę oświetlenia rowerowego. Lampy diodowe są w nim umieszczone wokół obręczy kół i razem z nimi się obracają, ale nie świecą jednakowo przez cały czas. Są zsynchronizowane z prędkością roweru. Gdy rowerzysta przyspiesza, świecą tylko w jednej trzeciej obwodu przedniego koła (bliżej nawierzchni, na biało, w funkcji reflektorów) i w jednej trzeciej tylnego (u góry, na czerwono, w funkcji świateł tylnych). System reaguje też na hamowanie – uruchamia wtedy miganie świateł na obu kołach, a dodatkowo w trakcie skrętu można włączyć pulsacyjne oświetlenie całego tylnego koła.

Obejrzyj, jak działa innowacyjny system rowerowego oświetlenia:
Revolights: Best Bike Lights

Oprócz oryginalnego designu i efektów świetlnych Revolights ma konkretne zalety. Wynalazek według jego twórców dobrze oświetla drogę, nie oślepiając przy tym kierowców jadących z przeciwka. Rower jest także wyjątkowo dobrze widoczny, co może uratować cykliście zdrowie lub życie, gdyż zmniejsza ryzyko wypadku np. w czasie wjeżdżania na skrzyżowanie. Światła montuje się do felgi na specjalnej obręczy, więc łatwo uchronić je przed kradzieżą np. standardową linką do zabezpieczania roweru. Wynalazek łączy się też bezprzewodowo z aplikacją w smartfonie, która pozwala m.in. na sterowanie światłami, sprawdzenie stanu baterii, pokazuje alerty pogodowe i ważne informacje dotyczące samej jazdy.

Kolory i wibracje

Jeśli natomiast chodzi o różnorodne rowerowe aplikacje, to do najpopularniejszych należą te, które oferują elektroniczną nawigację. Nie da się ukryć, że bardzo mogą się przydać, ale odczytywanie w czasie jazdy potrzebnych informacji ze smartfona, nawet zamontowanego na kierownicy, to ani nie najwygodniejsza, ani nie najbezpieczniejsza metoda. Dlatego powstają takie urządzenia jak SmartHalo. Na mocowanej do kierownicy okrągłej, odpornej na wodę, śnieg i piasek konsoli system wyświetla proste kolorowe komunikaty. Za ich pomocą informuje na przykład, że trzeba skręcić w prawo albo zawrócić. Dzięki łączności z telefonem gadżet pokaże też rowerzyście, że ktoś do niego dzwoni albo że przesłał mu SMS. Czujniki dodatkowo automatycznie mierzą różnorodne parametry dotyczące ruchu, takie jak czas, dystans, średnia prędkość, przewyższenie czy spalone kalorie, i przesyłają je do aplikacji w smartfonie. Urządzenie jest wyposażone również w przednią lampę, która włącza się, gdy robi się ciemno. SmartHalo jest odporny na złodziei oraz chroni sam rower – do zdemontowania konsoli z kierownicy niezbędny jest specjalny klucz, a próba kradzieży jednośladu kończy się włączeniem alarmu.

Jeszcze inne podejście do przekazywania komunikatów z nawigacji zastosowali twórcy smrtGRiPS. System wykorzystuje wibrujące wkładki, które umieszcza się w rączkach kierownicy. Wibracje mówią rowerzyście, w którą stronę ma skręcić. Dzięki zdalnej komunikacji ostrzegają też, jeśli ktoś oddali się od innych członków wycieczki, np. od dziecka. A za pomocą dźwięku urządzenie pomoże odnaleźć rower zagubiony na parkingu. Jeśli natomiast dojdzie do kradzieży, użytkownik dowie się o lokalizacji roweru za każdym razem, gdy na odległość 100 m zbliży się do niego inny pojazd ze smrtGRiPS.

Urządzenia montowane na kierownicy czy w jej wnętrzu to niejedyny sposób na to, aby przekazywać rowerzyście cenne informacje.ShutterstockUrządzenia montowane na kierownicy czy w jej wnętrzu to niejedyny sposób na to, aby przekazywać rowerzyście cenne informacje.

Kolarskie wearables

Urządzenia montowane na kierownicy czy w jej wnętrzu to niejedyny sposób na to, aby przekazywać rowerzyście cenne informacje. Z zadaniem tym dobrze poradzi też sobie np. elektroniczny kask wyposażony w dwie kamery, chociażby taki jak Classon firmy Brooklyness. Prostymi komunikatami świetlnymi ostrzega on kolarza o zbliżających się pojazdach, a także przekazuje informacje z nawigacji działającej w smartfonie. Funkcja rozpoznawania gestów sprawia, że po wystawieniu ręki w celu sygnalizacji zamiaru skrętu kask włącza umieszczony na nim kierunkowskaz, a przy redukcji prędkości – światło hamowania. Kamery pozwalają na nagrywanie filmów, które można np. wykorzystać w razie wypadku albo po prostu pokazać przyjaciołom. Wizualnymi wrażeniami z wycieczki podzielimy się z innymi również dzięki bezpośredniej transmisji wideo.

Gadżetów noszonych na ciele, czyli tzw. wearables, jest oczywiście więcej. Na przykład jeszcze bliżej oczu rowerzysty niż światełka e-kasku znajdują się okulary. Korzysta z tego Varia Vision firmy Garmin – nieduża, montowana do okularów przystawka z wyświetlaczem, która na peryferiach pola widzenia pokazuje ważne informacje przesyłane z telefonu czy rowerowego komputera. Należą do nich np. komunikaty nawigacyjne, statystyki dotyczące jazdy czy powiadomienia o SMS-ach.

Za pomocą garderoby można też przekazywać komunikaty innym użytkownikom drogi. Tak działają Zackees – rękawiczki ze światłami. Po wystawieniu ręki w czasie skrętu wystarczy złączyć kciuk i palec wskazujący, aby zaczęła migać pomarańczowa strzałka umieszczona na wierzchu dłoni.

Wynalazcy prześcigają się w rozwiązaniach pomocowych po złapaniu gumy.ShutterstockWynalazcy prześcigają się w rozwiązaniach pomocowych po złapaniu gumy.

Dziura? Żaden problem!

Niestety, na niewiele się zdadzą wszelkie ulepszenia, jeśli rowerzysta złapie gumę. Wożenie z sobą dętki czy łatek nie nastręcza co prawda wielu kłopotów, ale już naprawa koła na drodze to niemałe wyzwanie. Na szczęście wynalazek o nazwie patchnride pozwala na bezstresowe załatanie dętki dosłownie w kilka chwil. Wystarczy ścisnąć oponę w miejscu uszkodzenia, wsunąć w dziurę przypominającą długopis końcówkę gadżetu i uruchomić urządzenie. Między oponę i dętkę w ciągu kilku sekund wprowadzona zostanie łatka, która po napompowaniu dętki będzie do niej przyciskana przez napór powietrza. W znalezieniu uszkodzenia pomoże natomiast oferowany przez tego samego producenta specjalny roztwór. Wystarczy przetrzeć nim oponę, aby w miejscu przebicia pojawiły się doskonale widoczne bąble.

Pompując koło, można posłużyć się również technologicznym wsparciem. Na przykład RideAir to umieszczany w uchwycie na bidon zbiornik na sprężone powietrze, który można napełnić chociażby na stacji benzynowej. Taki zapas umożliwia napompowanie np. całej dętki o wymiarach 26 × 1,75 cala, więc z wielokrotnym uzupełnianiem ciśnienia nie powinno być kłopotu.

Są też inne sposoby. Fumpy i miniFumpy nie napełnia się powietrzem, tylko ładuje prądem. Te dwie elektryczne pompki ważą tylko 380 oraz 190 g i mogą napełnić dętkę powietrzem do ciśnienia 8 barów. Po dokupieniu odpowiednich końcówek można też napompować nimi piłkę, a nawet przy odrobinie cierpliwości – koło samochodowe.

Rowerowe zabezpieczenia przed kradzieżą przybierają różne formy. Nie tylko takie...ShutterstockRowerowe zabezpieczenia przed kradzieżą przybierają różne formy. Nie tylko takie...

Biedny złodziej

Niestety, trzeba się liczyć z tym, że rower wyposażony w najnowsze gadżety to ogromna gratka dla złodzieja. Na szczęście i tutaj z pomocą rowerzystom przychodzą wynalazcy, którzy opracowują coraz bardziej pomysłowe zabezpieczenia. Jednym z nich jest przypominająca kłódkę Linka. Montuje się ją do widelca i w podstawowej wersji blokuje ona koło. Jeśli ktoś chciałby ukraść tak zabezpieczony rower, musiałby go nieść, ale kiedy Linka wykrywa podejrzany ruch, włącza głośny alarm, a dodatkowo wysyła powiadomienie na telefon właściciela. Otwiera się ją i zamyka także za pomocą telefonu, a potrzebującym jeszcze pewniejszego zabezpieczenia producent oferuje łańcuch, którym elektroniczny zamek można dodatkowo przymocować do lampy, płotu czy innego nieruchomego obiektu.

Niektóre rozwiązania mają jednak dosyć ekstremalny charakter. Należy do nich Skunk Lock. Zabezpieczenie to ma kształt typowego U-locka, ale w obręczy kryje groźną niespodziankę, o której ostrzega jego nazwa. Otóż przecięcie rurki (co można zrobić choćby szlifierką kątową) powoduje uwolnienie drażniącego gazu i najprawdopodobniej skończy się łzawieniem oczu, kaszlem, a nawet wymiotami niedoszłego złodzieja.

Gdy więc zdecydujemy się już doposażyć nasz ukochany rower w jakikolwiek nowoczesny gadżet, z pomysłowym zabezpieczeniem pojazdu – mniej lub bardziej wyrafinowanym – też nie powinniśmy mieć problemu.


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Wiedza i Życie 1/2018 (997) z dnia 01.01.2018; Technika; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Rowerowe wynalazki"