Czy jedzenie dużych ilości marchewki uchroni nas przed noszeniem okularów?
Dla wielu przedstawicieli opinii publicznej, którzy w tamtym czasie żyli na skromnych racjach żywnościowych i mieli obsesję na punkcie witamin, uzasadnienie to brzmiało całkiem wiarygodnie, ale w istocie miało zatuszować to, że Brytyjczycy zaczęli stosować technologię, która naprawdę umożliwiała im widzenie w ciemnościach – a mianowicie radar.
Jak w wielu ściemach i w tej tkwiło ziarno prawdy. Marchewka zawiera beta-karoten, który nasze organizmy przetwarzają na witaminę A. Ona z kolei jest niezbędna do prawidłowego widzenia. W pręcikach znajdujących się w siatkówce znajduje się pigment o nazwie rodopsyna, który pod wpływem światła ulega przekształceniu (pręciki można pobudzić manualnie, pocierając oczy: widzimy wtedy białe plamy, nawet przy zamkniętych powiekach). Rzecz w tym, że powrót rodopsyny do stanu wyjściowego jest zależny od witaminy A. Bez niej pręciki pozostają trwale zmienione, co powoduje ślepotę.
Niedobór beta-karotenu i witaminy A określa się często mianem kurzej ślepoty, ponieważ jej objawy zauważa się często w warunkach słabego oświetlenia. Z czasem prowadzi do całkowitej utraty wzroku. W czasie wojny secesyjnej ok. 8 tys. żołnierzy Unii nabawiło się kurzej ślepoty z powodu niedoboru witaminy A. Choroba ta występuje nawet dziś, zwłaszcza u dzieci – mimo że można jej łatwo zapobiec. Problem w tym, że zwiększenie ilości witaminy A wcale nie przyspieszy odtwarzania się pigmentu. Można faszerować się nią do woli, wlewać sobie do gardła jeden sok marchewkowy za drugim, a i tak nie poprawi to wzroku.
Jak dowiedziono, czynnikiem ograniczającym widzenie w zdrowych oczach jest liczba czopków siatkówki, a nie obecność lub niedobór jakiejś witaminy. Zagęszczenie czopków jest różne i wynika w głównej mierze z czynników genetycznych. U zdrowych ludzi liczba czopków na 1 mm2 wynosi 100–320 tys. Dużą gęstość czopków mają nieproporcjonalnie częściej zawodowi baseballiści. Okazuje się ona jednym z najlepszych wskaźników pozwalających przewidzieć, czy dany sportowiec odniesie sukces.
Wprawdzie beta-karoten nie poprawi nam wzroku, ale pod jego wpływem nasze oczy i skóra mogą się zażółcić. Nadmiar tego związku w organizmie może być skutkiem spożywania zbyt dużej ilości gotowej witaminy A zawartej w suplementach albo picia soków z marchwi. Jeżeli będziemy regularnie sięgać po takie soki, witamina A odłoży się w skórze, nadając jej żółtawy odcień. Jest to raczej nieszkodliwe, niemniej długie przyjmowanie dużych ilości witaminy A prowadzi do tragicznej w skutkach niewydolności wątroby. Kiedy niemowlęta otrzymują ją w nadmiernych ilościach, dochodzi u nich do wzrostu ciśnienia wewnątrzczaszkowego, aż w końcu mozg zaczyna się wyraźnie wybrzuszać przez miękkie punkty czaszek (ciemiączka), czyli tam, gdzie kości nie zdążyły się jeszcze zespolić.
***
Więcej ciekawostek o funkcjonowaniu naszego organizmu można znaleźć w książce Jamesa Hamblina „Gdyby nasze ciało potrafiło mówić”, wyd. Marginesy.